Therang: Wirus
Nowy koronawirus jest jak pożar w lesie. Kiedy zajmuje teraz kolejne prowincje, kraje i kontynenty, trzeba się chronić, przede wszystkim unikając zgromadzeń, nosząc maskę i regularnie myjąc ręce. Wiele więcej zrobić nie możemy.
Nowy koronawirus jest jak pożar w lesie. Kiedy zajmuje teraz kolejne prowincje, kraje i kontynenty, trzeba się chronić, przede wszystkim unikając zgromadzeń, nosząc maskę i regularnie myjąc ręce. Wiele więcej zrobić nie możemy.
Nie masz żadnych wrogów i nie żywisz do nikogo urazy. Niczego nie żałujesz, znalazłeś się tu, podążając za sobą.
Jak się macie, przyjaciele? Co słychać u naszego ukochanego dziecka o cerze jasnej jak koncha, ciele krzepkim niczym góra obleczona w zbroję liter, żywym umyśle i pięknej duszy? Ile to już ma lat? Czy Meczi i Gjalcen chodzą po wolności? Zhog, Gjen, Yang, Me? Ciągle przekrzykują ryk burzy?
Wielki kraj dusi się, skały rozpłatane promieniami słońca drzemią na pustyni czasu. Nadciągająca ciemność szepce tajemnice, jak dziecko, które woli zmyślać.
Te tory Nowe tory Tory ze stali i kamienia Tory łączące ludzi z demonami Lhasę i Pekin
Po roku bez widzenia i wiadomości do tego lochu doszedł dziś Twój list i zdjęcie, które wprawiły mnie w niewypowiedzianą ekstazę. W tym dusznym, przygnębiającym i toksycznym miejscu książki i słowa kreślone w ojczystym języku są taką rzadkością, jak kwiaty na niebie.
nasza odwaga ledwie dycha przysypana stertą ksiąg religijnych pewność siebie blednie pod obcym jarzmem tybetańscy rodacy, krew z krwi tonący we łzach rozpaczy spętani postronkiem bólu
Wypatroszone góry, śmierdzące rzeki, Wystrzelane zwierzęta. Ci ludzie rzucają się na naszą ziemię Z kłami i pazurami.
Wiatr ślizga się nad chmurami Wąchając górskie szczyty, Ślady stóp odciskają się na brzegu rzeki,
stukocące szarpnięcie pociągu nagle, znienacka rzuca komputerem palce gubią klawisze liter niezdolne zapisać myśli