Co najmniej 31 osób zginęło na skutek tragicznej powodzi i gradobicia w tybetańskich regionach prowincji Qinghai i Gansu.
Ulewy – wywołujące powodzie i osuwiska – zaczęły się 21 sierpnia.
W Mangrze (chiń. Guinan), w prefekturze Colho (chiń. Hainan), w Qinghai burze zabiły pięć osób i ponad dwa tysiące zwierząt. Według lokalnych źródeł wielu koczowników straciło namioty. „Ludzie zostali bez dachu nad głową i środków do życia”.
Chińskie media podają, że w Serkhogu (chiń. Datong) zginęło 26 osób. O dużych stratach informują też niezależne źródła z Rebgongu (chiń. Tongren) w prefekturze Malho (chiń. Huangnan).
W Sangczu (chiń. Xiahe), w prefekturze Kanlho (chiń. Gannan) woda zalała siedem wiosek, niszcząc budynki i drogi.
Tybetańskie źródła podkreślają, że na pomoc ofiarom powodzi jako pierwsi ruszyli buddyjscy mnisi.