każdą z trzydziestu liter alfabetu
nawlekacie paciorek naszyjnika historii
Skosztowałam marynowane mięso, które przywiózł
opatulone w plastikowe torby i gazety. Matka
zdejmowała je warstwa po warstwie,
odlepiając słowa ze szkła niczym opatrunek
„Byłeś już w Tybecie?”. Człowiek naprawdę słyszy to co dnia i co krok. Dorobiliśmy się nowego wyznacznika statusu, bez którego po prostu nie da się być na bieżąco i epatować szczęściem. Dacie wiarę?
Na początku października wyjechałam z Pekinu odwiedzić najbliższych w Lhasie. Przez miesiąc oglądałam sobie krzykliwe tudzież subtelne zmiany – te zachodzące systematycznie, i te właściwe „drażliwym” dniom stołecznego kalendarza. Całe miasto dyszy procesem ciągłej transformacji. Z początku wydawało mi się, że idzie na lepsze, bo z naszego skrzyżowania znikł wojskowy posterunek. Jasne, nocą człowiek wciąż potykał się co krok o dziesiątki uzbrojonych żołnierzy na Barkhorze czy Cemonlingu, było ich jednak znacznie mniej niż w marcu, gdy po prostu nie dało się przebić przez patrole.
słońce jest czarne, niebo zielone
biały kruk tańczy na różowej gałęzi
lis wymachuje skrzydłami w chmurach
Pogrążony w ułudzie umysł zmienia się jak błyskawica,
Niespokojne ciało drży niczym liść na wietrze.
Oby nauki Dharmy stały się lekiem dla przyjaciół,
Z którymi wiążą mnie pęta przywiązania.
Jest taki typ, który z upodobaniem pyta mnie: „A jak wy mieszkacie? A co wy jecie?”. Staram się, ale niemal zawsze puszczają mi nerwy i w końcu wyszczekuję: „W jaskiniach, i żremy kamienie. Pasuje?”. Mija chwila i zaczyna się druga runda. „Czy Dalajlama może się ożenić? Uprawiać seks? Do pogrzebu przez powietrze ćwiartuje się zwłoki, prawda? To takie pierwotne i przerażające”.
Za dnia może wiać
bezbarwny, nieuchwytny wiatr,
wciskający się w między twoje kamienie,
Złota jesień jest porą żniw i wdzięczności,
A święto jej środka czasem księżycowego blasku i spotkań.
Świat zmaga się dziś z wieloma problemami, a jednocześnie kwestionowane są podstawowe ludzkie wartości. Uważam, że jako przywódcy religijni jesteśmy szczególnie zobowiązani do przypominania o nich społeczeństwu.