Byłeś wielki jak góra,
Nie prześlizgiwałeś się między palcami jak ten ich przezroczysty makaron.
Mogli kontrolować twoje ciało,
Ale nie umysł, wolny niczym olbrzymi orzeł w przestworzach.
Przez grube szkła okularów oglądałeś ich strach,
Przybierający postać wozów pancernych,
Karabinów maszynowych, masek gazowych i gaśnic.
Nienawistne sine języczki z elektrycznej pałki
Gładko przenikały miękką barierę skóry.
Byłeś pustelnikiem w więziennej celi.
Z głębi medytacji rozpuszczałeś kolumny kłamstw,
Stosy dokumentów fabrykowanych przez pachołków,
Którzy zostawiają w domu sumienie, by stawić się na rozkaz.
Od rana do nocy próbowali sączyć bojaźń
Razem z wnikającymi pod paznokcie bambusowymi drzazgami.
Cienie duchów przemykały po ścianach celi
Zasłuchane w modlitwy z bezmiaru pierwotnej natury,
W której nieprzerwanie spoczywał twój umysł.
Przyglądałem się blademu indyjskiemu niebu,
Gdy gruchnęło: nie żyje!
Ze śladem trucizny na języku i wargach,
Więziennym drelichem na zapadniętych ramionach
I pękniętymi okularami, które zsunęły się ze skurczonej głowy.
Nocą spopielili zwłoki, a potem jeszcze skradli prochy,
Lecz twój duch był już blaskiem pierwotnej mądrości
I przenikał wskroś Krainę Śniegu,
Odradzając się w sześciu milionach ludzi,
sześciu milionach par rąk, sześciu milionach par oczu,
Hartując słabych, podnosząc upadłych,
Zatrzymując w locie wystrzelone kule.
Łuna twego dzieła oświetli nasze ścieżki,
Pył ze zbocza twej góry osiądzie na oknach
W naszych wynajętych pokojach,
Promienie słońce skupione w okruchach szkieł
Wzniecą płomień gniewu w naszych sercach.
Jesteś nami, mieszkasz
W namiocie rozbitym na górskim stoku,
Jesteś nami, mieszkasz
W zapyziałym obozie przejściowym na granicy,
Jesteś nami, mieszkasz
W blaszanym baraku na rozpalonej równinie,
Jesteś nami, mieszkasz
W bloku wielkiego miasta.
Teraz, gdy twój duch nie zna granic,
Strach wkrada się w każdą szczelinę serc tamtych.
Bhuczung D. Sonam jest wydawcą, redaktorem i jednym z najbardziej wpływowych tybetańskich poetów emigracyjnych.