Szokdziang: Nacjonalizm

Nacjonalizm Tybetańczyków narasta od lat. Młodzi i starzy, mówią o nim dosłownie wszyscy. Osiągnęliśmy apogeum, a jednak nikt nie pyta o dobre i złe strony tego zjawiska, co z pewnością nie jest normalne. Chętnie za to sięgamy po przykłady, najlepiej tybetańskiego imperium. I choć większość w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy, powiewając dumnie tym sztandarem, przy okazji depczemy własną indywidualność.

Choć zaczynało się w miarę oględnie, dziś, niestety, walą już z grubej rury. Każdy kto powie, że prawa jednostki są ważniejsze od praw ogółu, zostaje natychmiast okrzyknięty szpiegiem, zdrajcą i obrzucony najróżniejszymi wyzwiskami. Do inwektyw zdążyliśmy się przyzwyczaić, sprawy zaszły jednak tak daleko, że niektórzy rwą się do wypalania piętn na czole i życzą bliźnim śmierci. I co z tym teraz zrobić? Sercem nacjonalizmu jest prawo do samostanowienia, wspólne wszystkim ludziom. My także musimy pójść tą drogą. Każdy, kto mówi, że tego nie chce, decyduje się na los niewolnika. System polityczny, narodowość, terytorium – wszystko to jest kwestią wyboru.

Nikt nie powinien go narzucać ani ograniczać. Możecie krzyczeć, że nie chcecie samostanowienia, wiedzcie jednak, że w ten sposób wołacie o oddanie się w niewolę.

Jeśli walcząc o to prawo, namawiacie innych do czynienia zła, nie będzie nam z sobą po drodze. Bardzo smutne jest także to, że ci, którzy nie chcą śpiewać w chórze, krytykowani są z lewa i z prawa. Każdy ma prawo do osobistej wolności i odbierania jej nie usprawiedliwi żaden „patriotyzm”.

Takie postępowanie to nacjonalizm skrajny, na który nie może być zgody. Trawił już całą planetę w czasie drugiej wojny światowej, przynosząc niemieckie i japońskie zbrodnie, które do dziś budzą najwyższe przerażenie. Nie ulega wątpliwości, że kto wkracza na tę ścieżkę, nie cofnie się przed niczym i nie okaże względów nikomu.

Ekstremiści, rozmyślnie czy mimowolnie, niszczą wolność jednostki. Dla nich nie ma nic ważniejszego od sprawy narodu. Bez wahania zapłacą za nią ludzkim życiem. W ostatnich latach co najmniej trzydzieści pięć osób dokonało samospalenia w imię prawa narodu do przetrwania. Ci ludzie bezinteresownie oddali życie za wolność rodaków. To wielkie poświęcenie. Zobowiązuje nas ono jednak do zadania sobie pewnych pytań. Czy możemy przysiąc, że ich do tego nie popchnęliśmy? Osobiście nie chcę cieszyć się wolnością, za którą inni muszą płacić własnym życiem i krwią. Mamy wielu oratorów, lubiących powtarzać, że nie ma wolności bez ofiar. Nie powinniśmy się na to zgadzać. Taki nacjonalizm stanowi zagrożenie dla wolności i praw indywidualnych. Wielu czuło rozgoryczenie i nie ważyło słów na wieść, że piosenkarka Jangczuk Co i córka Panczenlamy wyszły za Hanów. Mieszanie się w sprawy tak fundamentalnie prywatne jest miarą tyranii. Ciekaw jestem, czy ludzie ci równie lekko rzuciliby w twarz samemu Panczenowi, że zgrzeszył, żeniąc się z Chinką. Skoro mógł uczynić to on czy Dziamjang Szepa – wolno zrobić to każdemu innemu człowiekowi. Swoją drogą, Tybetańczycy za granicą często wiążą się z cudzoziemkami. Co wy na to? Nasza asymilacja z pewnością nie sprowadza się do chińskiego męża. Z całą stanowczością mówię „nie” nacjonalizmowi, który depcze wolność i prawa jednostki.

Nie chciałbym nawet faktycznej autonomii, jeśli miałaby oznaczać utratę osobistej wolności. Darłbym się wniebogłosy i walczył o nią do upadłego.

 

maj 2014

 

Szokdziang (właściwie: Druklo) – pisarz i bloger – został zatrzymany 19 marca 2015 roku w Rebgongu (chiń. Tongren), w prowincji Qinghai.

Za Tibet Web Digest