Władze okręgu Darcedo (chiń. Kangding) oraz prefektury Kardze (chiń. Ganzi) w prowincji Sichuan 6 maja wydały decyzję o czasowym zamknięciu kopalni litu, której ścieki zatruły rzekę w Minjaku.
Dwa dni wcześniej Tybetańczycy zablokowali tam szosę, wysypując na nią śnięte ryby. Według lokalnych źródeł urzędnicy tłumaczyli wtedy protestującym, że „tereny te należą do rządu i to on decyduje, czy prowadzi się na nich prace wydobywcze”. Na miejsce ściągnięto duże siły policyjne, ale do konfrontacji nie doszło.
Władze wyższego szczebla – prefektury i okręgu – kazały wstrzymać prace do czasu „rozwiązania problemów, niepokojących mieszkańców”. W ostatnich latach podobne ustępstwa są na ziemiach tybetańskich bardzo rzadkie; lokalni aparatczycy – powszechnie oskarżani o korupcyjne powiązania z biznesem – nagminnie upolityczniają protesty o charakterze ekonomicznym lub społecznym, próbując uciszyć niezadowolonych groźbą oskarżenia o „separatyzm”.