Kunga Cajang: Bez obcych Tybet nie musiałby chronić środowiska

W kulturze tybetańskiej Ziemia jest domem wszystkich czujących istot. Wedle nauk buddyjskich to wszelkie żyjące stworzenia, w tym także najmniejsze owady. Człowiek jest pośród nich najsilniejszy, ale także najbardziej szkodliwy. Żadne inne zwierzę nie dokonało takich spustoszeń w środowisku naturalnym.

Wszyscy mieszkańcy tego wspólnego domu mają prawo z niego korzystać, ale nie niszczyć. Jeśli odchodząc od stołu połamiemy sztućce i potłuczemy naczynia, jak posilą się ci, co przyjdą po nas? Wszyscy powinniśmy o tym myśleć. Nauki buddyjskie uczą, że każde życie jest równe. Myślmy o innych ludziach i zwierzętach tak, jak o sobie. Jak byśmy się czuli, gdyby ktoś demolował nasz dom?

Jedną z najpopularniejszych buddyjskich praktyk nazywa się siedmioma punktami ćwiczenia umysłu. Uczą one zobaczenia w innych własnej matki, pamiętania o okazywanej nam dobroci, pielęgnowania wdzięczności za miłość, życzenia wszystkim szczęścia oraz rozwijania współczucia, poczucia odpowiedzialności i bodhicitty, czyli pragnienia osiągnięcia Przebudzenia, aby jak najskuteczniej służyć bliźnim. To bardzo ważna idea.

Skąd się wzięliśmy? Jak długo się odradzamy? Wedle nauk buddyjskich od tak dawna, że każda istota zdążyła być nam troskliwą, kochającą matką w którymś z poprzednich wcieleń. Kiedy zaczniemy patrzeć na innych w taki sposób, zrozumiemy, że musimy chronić każde życie. Krótko mówiąc, Tybetańczycy opiekują się zwierzętami nie po to, by dbać o interes ludzi, tylko służyć wszystkim czującym istotom.

W rzeczy samej, „opieka” jest integralną częścią tybetańskiej filozofii. Bez zewnętrznych wpływów Tybet obyłby się bez idei „chronienia przyrody”, o powoływanych w tym celu organizacjach i instytucjach nie wspominając. Mieszkańcy naszego Płaskowyżu robili to od pokoleń.

Tradycyjny tybetański styl życia doskonale służy środowisku. Nasze pożywienie, odzież, wełniane namioty, domy z gliny i kamienia – wszystko pochodzi z natury i wraca do niej, gdy przestaje być potrzebne. Innymi słowy, Tybetańczycy od zawsze stanowili naturalną część swego środowiska.

Obce idee, takie jak „gatunki chronione”, trzeba odnieść do rodzimej kultury, by mogły się w niej zadomowić. Wspaniale, że państwo chroni, powiedzmy, śnieżne pantery, ale w naszej kulturze wszystkie zwierzęta są równe, więc wielu zwyczajnie nie rozumie, dlaczego rząd upodobał sobie właśnie koty. Trzeba zatem wyjaśniać, czemu służą takie przepisy, i tłumaczyć, że ratując określone gatunki, otacza się opieką zamieszkiwane przez nie tereny, a więc także rośliny i inne stworzenia.

Tybetańczycy zbierają rośliny lecznicze, ale robią to bardzo starannie i odpowiedzialnie. Jeśli, na przykład, w tym roku szukali w tej dolinie, ominą ją w następnym. Po prostu rozumiemy, że zioła potrzebują określonego czasu, żeby się odrodzić.

Nie pozwalamy też na rabunkowe wydobywanie surowców. Lokalne społeczności i klasztory stawiają twardy opór, ilekroć wpływowy ziomek albo obcy chcą zakładać kopalnie. Wielu Tybetańczyków wciąż zresztą nie pojmuje konieczności ciągłego „rozwoju”. Potrzebujemy jedzenia i ubrania, nic więcej.

Jeśli chcemy chronić środowisko, musimy najpierw zrozumieć tę ziemię i jej relacje z mieszkańcami. W zeszłym roku zorganizowano „ekologiczny” konkurs i mój młodszy brat namalował kobietę, tulącą kulę ziemską. Często nazywamy Ziemię matką, ale on podszedł do tego zupełnie inaczej i przedstawił ją jako dziecko. Czasy się zmieniają, synowie i córki często nie okazują rodzicom tradycyjnego szacunku i poważania, niemniej wszyscy wciąż opiekują się swoim potomstwem. To doskonały przykład edukacji, o której mówię.

Określone procesy historyczne i obce wpływy sprawiają, że wielu ludzi, zwłaszcza młodych, straciło kontakt z własną tradycją, przez co musimy dziś mówić o konieczności chronienia środowiska. Najbardziej trzeba nam przywrócenia pamięci związku przyczyny ze skutkiem. Dla mnie sprawa jest bardzo prosta: jeśli zrozumiecie środowisko naturalne, polubicie je i otoczycie opieką.

 

1 października 2018

 

 

Kunga Cajang jest mnichem klasztoru Labrang, ekologiem i działaczem społecznym.

 

 

Za High Peaks Pure Earth