Pewnego wiosennego dnia,
minąwszy pustelnię klasztoru Sera
i urwisko różanych krzaków,
których kolczaste gałązki
miały lada dzień eksplodować kwiatami,
skręciliśmy do jaskiń mniszek.
Nie było czasu na odwiedzenie wszystkich,
złożyliśmy więc tylko pokłony.
Z tej góry widać niemal całą Lhasę.
Mniszka, która spędziła w więzieniu
wiele lat, powiedziała cicho:
„Teraz w nocy wszędzie się świeci,
ale nikt nie jest bezpieczny”.