Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA) 24 stycznia przyjęło pierwszą „kompleksową” ustawę o ekologii i ochronie środowiska. Niemal połowę centralnego Tybetu (539 kilometrów kwadratowych) zmieniono w „ścisły rezerwat” niedostępny dla setek tysięcy dawnych mieszkańców, których od lat przesiedlano siłą do (oficjalnie: 965) „nowych socjalistycznych wiosek”.
Według rządowych mediów celem ustawy jest stworzenie „tybetańskiej cywilizacji ekologicznej”, która zdaniem ekspertów istniała od wieków i stanowiła zaprzeczenie chińskiego modelu rabunkowej eksploatacji surowców.
Nowe przepisy zobowiązują administrację wszystkich szczebli do ochrony lodowców i dzikich zwierząt („całkowicie zakazując nielegalnego handlu”), „monitorowania chorób zakaźnych”, „promowania gospodarki o zamkniętym obiegu” i „wspierania państwa w osiąganiu neutralności węglowej”.
Ustawa wspomina też o „grupach, instytucjach i miejscach” kultu religijnego, każąc im „przyswoić pojęcie ochrony środowiska” oraz „wprowadzić je do własnych systemów zarządzania” (choć władze lokalne – realizując ogłaszane centralnie kampanie „zwalczania przestępczości” – rutynowo tępią „nielegalną działalność ekologiczną”).
Nowe przepisy wejdą w życie 1 maja.