Według dwóch niezależnych raportów władze chińskie „masowo” pobierają próbki DNA Tybetańczyków.
Według organizacji Citizen Lab w ostatnich latach chińska policja, „nie pytając o zgodę i nie udzielając żadnych informacji zainteresowanym”, pobrała DNA od 1,2 miliona mieszkańców (czyli trzeciej części populacji) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego. Human Rights Watch, opierając się niemal wyłącznie na oficjalnych źródłach, podaje, że władze „systematycznie pobierają próbki DNA Tybetańczyków”, w tym także – bez zgody i powiadamiania rodziców – kilkuletnich dzieci. Lokalne media informowały o tworzeniu „baz DNA”, umożliwiających „szybką weryfikację tożsamości i ściganie uciekinierów”.
Według chińskich władz próbki DNA pomagają w walce z przestępczością, ale zdaniem ekspertów służą przede wszystkim budowaniu systemu powszechnej inwigilacji, zastraszania i dozoru. Od stycznia 2022 roku pobiera się je w ramach „wielkich trzech” instrumentów (inspekcji, dochodzenia, mediacji) „wzmacniania zarządzania” w wiejskich i dzielnicowych komisariatach, których funkcjonariusze „odwiedzają każdą tybetańską rodzinę”, zbierając dane i „pytając o poglądy”.
Program zainicjował Chen Quanguo, ówczesny sekretarz partii w Lhasie, w 2016 roku skierowany do pacyfikowania Ujgurów w Turkiestanie Wschodnim (chiń. Xinjiang), gdzie – oskarżany przez społeczność międzynarodową o „ludobójstwo” – natychmiast zarządził taką samą operację.