NN: COVID w Lhasie

„Sytuacja w Lhasie jest tragiczna! Pamiętajcie o nas!”.

„Jestem w szoku! Doliczyłem się 28 autobusów przed lhaskim Liceum nr 2, a ciągle podjeżdżają nowe. W jednym mieści się jakieś 50 osób, więc mamy tu co najmniej 1400 zarażonych. Widziałem niewidomego, staruszków na wózkach i niemowlaki w becikach. Zapakowali nas do autobusu o 21:30, minęło pięć godzin i ciągle czekamy. Przed bramą szkoły koszmarny bałagan, nad którym nikt nie panuję. Nie ma się co łudzić, nie zmrużymy dziś oka”.

„Najwyraźniej chcieli się popisać i pokazać władzom centralnym, jak wspaniale są przygotowani do walki z pandemią, więc wywieźli ludzi z miast na przedmieścia i pozamykali ich w niewykończonych budynkach z betonu, w których dobrze czują się tylko bakterie i wirusy”.

„W samo południe 29 sierpnia rząd ludowy dzielnicy Chengguan ogłosił osiągnięcie celu »zero COVID«. Serio? Dla nich to tylko gra. Nikt nie interesuje się chorymi. Jeśli uda się im gdzieś dodzwonić, słyszą same wykręty: nie mamy karetek, nie mamy łóżek, nie mamy personelu. I na tym koniec”.

„Jak przewodniczący dzielnicowych struktur komórki partyjnej młodzieżówki może mówić ludziom, żeby zadbali o siebie sami?! Obowiązkiem przywódcy jest troszczenie się o chorych, a nie zbywanie ich w ten sposób. Czy w ogóle jest tu ktoś poza wolontariuszami, sanitariuszami i policją? Pracownicy departamentu zdrowia każą »izolować się w domach« i pić wrzątek. Gdzie jest ta pomoc medyczna, o której trąbią w mediach? Gdzie ta dostarczana do domów żywność? Gdzie wyspecjalizowany personel i szpitalne łóżka? Stek kłamstw!!! Nie tylko nie udzielają żadnej pomocy, nie odpowiadają nawet na najprostsze pytania!”

„Oficjele dementują pogłoski o braku wolnych łóżek, a chorzy dogorywają w domach”.

„Rząd twierdzi, że dostarczają żywność i artykuły pierwszej potrzeby, ale prawda jest taka, że chorzy nie otrzymują żadnej pomocy. Nic! W czasie pandemii media powinny wspierać akcję ratunkową i patrzeć na ręce urzędnikom, a nie przypochlebiać się władzy! Każdy wie, że informacja musi być rzetelna, dokładna i aktualna, a co dostajemy? Są jednak ludzie, którzy próbują mówić prawdę, i dzięki nim wiemy, że liczba zarażonych ciągle rośnie. Jeśli sytuacja was przerosła, przynajmniej poproście o pomoc świat”.

„Kobieta poroniła na progu, bo nikt się nią nie zajął. Szpitale są przepełnione. Chorzy, których przyjęto 25 sierpnia, zobaczyli lekarza po trzech dniach. W ośrodkach izolacyjnych brakuje żywności. W Czuszurze pojawili się przedstawiciele jakiejś organizacji z Pekinu. Rozdali trochę leków i znikli”.

„W Lhasie brakuje żywności i lekarstw. Setki osób zamknięto w ośrodkach, w których nie ma co jeść. Myślę, że większość mieszkańców miasta ma COVID i wystarczyłyby im podstawowe leki. Paranoja z kwarantannami tylko pogarsza sytuację, stanowiąc ogromne obciążenie psychiczne”.

„Ten niby szpital wygląda jak chlew! Nie ma lekarzy ani pielęgniarek! Dali nam zepsute jedzenie!”

„Traktują nas gorzej niż więźniów. Szkoda, że nie umarłam we własnym domu”.

„Przenieśli nam zgniłe warzywa i pobili mi, gdy próbowałem protestować”.

„Jestem na kwarantannie od 34 dni. Testowano mnie 24 razy i w końcu dostałem dziś wynik pozytywny. Ostrzegano mnie już, żebym nie pisał, bo jak się to skończy »dostanę lekcję za łamanie prawa«. Ale ja nie łamię żadnego prawa. Może za karę nie dadzą mi jeść w ośrodku izolacyjnym”.

 

„Wsadzili do jednej sali zdrowych i zarażonych”.

„Mimo negatywnego wyniku testu zabrali mnie na kwarantannę, bo wykryli wirusa w sąsiednim budynku. Siedzę na sali z chorymi”.

„Apeluję o władz o poważne podejście do pandemii. Nie da się tak żyć. Lepiej nas po prostu zabijcie”.

„Jestem na nogach od 20 dni. Ciągle słyszę błagania o pomoc, ale nie mogę pomóc. Wielu ludzi jest głodnych. Ci, którzy przyjechali do Lhasy za pracą, wydali pieniądze na czynsz. Nie mają na jedzenie. W żadnym urzędzie nie odbierają telefonów. My jesteśmy tylko wolontariuszami. Nie zrobimy nikomu zakupów. Z własnej kieszeni płacimy za paliwo. Widzę, jak ludzie tracą zapał. Mama i brat chorują od trzech dni. Do tej nie zrobiono im testów. Urzędnicy mają wszystkich w nosie. Początkowo nie chciałem nic mówić, ale widzę, że jest coraz gorzej. Czy do Lhasy jeszcze wróci normalne życie?”

„Lockdown w Lhasie trwa już ponad miesiąc. Zastanawiam się, czemu to służy, skoro nawet w tak małej społeczności liczba zarażonych ciągle rośnie. Kiedy chorują Chińczycy, robi się wielką aferę. Znów zapomnieli o Tybecie?”

„W Lhasie ewidentnie od początku fałszowali dane, ale rozumiem, że muszą brać pod uwagę nastroje społeczne. Osobiście mam w dupie liczby, o ile sytuacja jest pod kontrolą i szybko wraca do normy. Tymczasem w zamkniętym od ponad miesiąca stutysięcznym mieście ciągle rośnie liczba zarażonych. Osobiście znam ludzi, którzy od tygodni nie wychodzą z domu i nagle mają pozytywny wynik testu. W ośrodkach kwarantanny trzymają razem zdrowych i zarażonych. Totalny burdel”.

„42 dni lockdownu – dłużej niż w wielomilionowym Chengdu – i niekończące się kolejki do zamkniętych ośrodków. I dalej nie jesteśmy na pierwszych stronach gazet. Nigdy wcześniej w mieście nie było epidemii (podczas pierwszej fali trafił się jeden – przyjezdny – zarażony), więc lokalnym służbom brakuje doświadczenia. Zdrowi ludzie, którzy od tygodni siedzą w domach, nagle dostają pozytywne wyniki. Nie ma co liczyć na turystów przed końcem roku”.

„Dajcie spokój temu proszeniu o modlitwy! Lhasa rozpaczliwie potrzebuje uwagi i działania”.

„Otrzymuję wiele apeli o pomoc dla Lhasy. Nie wiem, czy mój post nie zniknie, ale chcę zwrócić uwagę na ten kryzys. Sama byłam zamknięta przez dwa miesiące w Szanghaju, więc wiem, co czują ci ludzie. Wierzę w nasz kraj i wierzę, że ktoś wreszcie zacznie działać. Do wszystkich w Tybecie – trzymajcie się!”

„Zamykają zdrowych z chorymi! Chcą nas wszystkich zabić?!”

„Zdjęcia, filmy i komentarze z innych zamkniętych miast zostawiali w spokoju. Dlaczego cenzurują informacje z Tybetu?!”

„Napisałem, co o nich myślę, żeby dać upust złości, i kilka godzin później zapukali do mojego pokoju hotelowego. Nie ulega wątpliwości, że słyszą nasze wołanie o pomoc, ale reagują na nie na swój sposób. Po prostu nie dbają o nasze życie”.

„Od miesiącu jesteśmy na linii frontu. Mam nadzieję, że epidemia wkrótce się skończy, i ja oraz moi towarzysze będziemy mogli wrócić do domów, przytulić dzieci i wypłakać to z siebie”.

 

 

 

Po miesiącu pandemicznego lockdownu, który wprowadzono w Lhasie 7 sierpnia 2022 roku, media społecznościowe zalała bezprecedensowa fala krytyki poczynań władz. Stołeczni aparatczycy oficjalnie przepraszają za „błędy i utrudnienia”, cenzorzy usuwają wpisy.