Funkcjonariusze policji 7 maja skatowali pięćdziesięciotrzyletniego Namgjala Tenzina i jego niepełnosprawnego syna imieniem Pece na ulicy w Driru (chiń. Biru), w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego.
Mężczyźni zostali zaatakowani na ulicy przez grupę napastników. Kiedy krewni pobiegli zgłosić to na komisariacie, dowiedzieli się, że sprawcami byli policjanci. Funkcjonariusze twierdzili, że pobici obrażali ich (nazywając gjukhi, „chińskimi psami”) i prowokowali.
Starszy mężczyzna, który odniósł ciężkie obrażenia, został przewieziony do szpitala w Lhasie. Według lokalnych źródeł żaden ze sprawców „nie poniósł konsekwencji. Ludzie są wściekli, bo władza znów pokazała, że ma ich życie za nic”, i liczą, że pokrzywdzeni otrzymają „jakieś odszkodowanie”.