Wang Lixiong: Kalon tipa i problem Tybetu

Wielu w tybetańskiej diasporze sądzi, że rozwiązanie problemu Tybetu znaleźć może nowy kalon tipa. Porozmawiajmy więc o tym. Premier obejmie urząd w newralgicznym momencie kontaktów z Chinami, musi zatem je naprawdę rozumieć i umieć dokonać właściwej oceny sytuacji. Wiele osób pomaga Dharamsali w kontaktach z Zachodem, lecz jedynie Tybetańczycy mogą ułożyć swoje relacje z Chińczykami – bez żadnych pośredników i wsparcia z zewnątrz. Kalon tipa winien być ekspertem przede wszystkim w tej właśnie dziedzinie.

Protesty z 2008 roku bardzo zbliżyły Tybetańczyków w kraju i na wychodźstwie. Więzi scementowanej krwią strzec trzeba jak źrenicy oka. Gdyby nowy premier znał z autopsji warunki panujące w ojczyźnie, wiedziałby zapewne jak najskuteczniej pomagać rodakom i czułby się im autentycznie bliski. Ludzie, którzy nigdy nie byli w Tybecie i całą wiedzę czerpią wyłącznie ze źródeł emigracyjnych, są z reguły propagandystami, niemającymi bladego pojęcia o sytuacji w terenie. Taki premier może spokojnie kierować diasporą, ale raczej nie przyczyni się do rozwiązania głównego problemu.

Tybetańczycy, którzy przyszli na świat na obczyźnie i zostali przez nią ukształtowani, nie tylko nie rozumieją politycznej rzeczywistości Tybetu, ale nie mają nawet wspólnego języka z jego mieszkańcami. Pewien wychowany na Zachodzie tulku pytany przez tamtejszych uczniów o pierwszą rzecz, jaką powie rodakom po powrocie do Tybetu, odparł, że będzie zachęcał do mycia zębów. To doskonała ilustracja typowego dla diaspory podświadomego kompleksu wyższości cywilizacyjnej. Nowy kalon tipa musi więc doskonale rozumieć krajan, prostych ludzi, czuć z nimi więź i umieć do nich dotrzeć. I nie mam tu na myśli zdolności komunikacyjnych, bo te można spokojnie przyswoić za granicą, lecz wspólnotę doświadczeń.

Warunkiem numer jeden jest rzecz jasna mistrzowskie władanie ojczystym językiem. Braki w tej dziedzinie przekreślą wszelkie inne zalety. Wymagana jest także znajomość języka obcego. Ideałem byłby mandaryński, bo to Chińczycy stoją na drodze do rozwiązania problemu Tybetu. Angielski także jest ważny, ale bez przesady – tu można się obejść nawet tłumaczami. Do Chińczyków łatwiej dotrze człowiek mówiący ich językiem i to on będzie miał znacznie większe szanse na nawiązanie z nimi serdecznych stosunków. I pod tym względem przyda mu się znajomość sytuacji w kraju.

Poza kapitałem politycznym nowy kalon tipa musi mieć poczucie sprawiedliwości społecznej i kręgosłup moralny. To absolutnie niezbędne. Jeśli diaspora przedłoży skuteczność nad moralność, straci swój najważniejszy atut.

 

2011

 

 

Wang Lixiong – chiński intelektualista, popularny pisarz, historyk i ekolog, poświęcający szczególną uwagę Tybetowi i sprawom „mniejszości” w Chinach. Artykuł opublikowała na swoim blogu żona – tybetańska pisarka i „dziennikarka społeczna” Oser – przed drugą turą wyborów „prezydenckich” w 2011 roku. Nowym kalonem tipą wybrany został Lobsang Senge: doktor Uniwersytetu Harvarda, niesłynący z biegłego posługiwania się tybetańskim i nieznający chińskiego. W trakcie jego kadencji urwały się formalne kontakty diaspory z Pekinem.