Władze chińskie kazały zamknąć słynną „średnią szkołę zawodową” Dzigme Gjalcena w Gologu (chiń. Guoluo), „prawdopodobnie ostatnią prywatną tybetańską szkołę w prowincji Qinghai”.
Szkołę zamknięto formalnie 14 lipca (według tybetańskich źródeł o decyzji władz poinformowano dyrekcję w kwietniu). Słynna placówka działała od 1994 roku. W pierwsze grupie było 86 uczniów, w roczniku 2021 – ponad tysiąc Tybetańczyków, Chińczyków i Mongołów z Qinghai, Sichuanu, Gansu, Mongolii Wewnętrznej i Xinjiangu. Oprócz przedmiotów zawodowych i artystycznych w szkole uczono tybetańskiego, chińskiego, angielskiego, informatyki i medycyny, korzystając z podręczników państwowych i własnych skryptów. Niemal 800 absolwentów ukończyło studia uniwersyteckie, trzech obroniło doktoraty, 242 jest nauczycielami, 252 przedsiębiorcami, 102 urzędnikami państwowymi, 83 lekarzami, 108 przełożonymi klasztorów i świątyń, ośmiu sołtysami, wielu innych – muzykami, artystami, sportowcami. Przez 30 lat szkoła była stawiana za wzór, nagradzana i uznawana za „najlepszą na Wyżynie Tybetańskiej”.
Pretekstem do zamknięcia szkoły miało być „oskarżenie o przyjmowanie niepełnoletnich duchownych”. Wszczęto też „dochodzenie” w sprawie logo stowarzyszenia językowego „ze śnieżnym lwem, przywodzącym na myśl zakazaną flagę niepodległego Tybetu”. Założyciela szkoły oskarżono o przyjmowanie łapówek, „ale 28 czerwca zarzuty formalnie oddalono”.
Podczas „ostatniej uroczystości zakończenia roku szkolnego płakali nauczyciele i uczniowie”.
„Jaka szkoda! – powiedział na pożegnanie Dzigme Gjalcen. – Masz tylko trzydzieści lat. Jesteś wciąż młoda i zdrowa”.