Nazywam się Congon Cering.
Mieszkam w miejscowości Ceruma, w okręgu Zungczu Tybetańskiej Prefektury Autonomicznej Ngaba, w prowincji Sichuan.
Pod własnym nazwiskiem składam zawiadomienie w sprawie nielegalnego wydobywania piaskowca przez firmę Xianhe z Anhui.
Od maja 2023 roku ci ludzie nielegalnie wydobywają piaskowiec, wyrządzając niepowetowane szkody. Erozja, którą wywołali rabunkowym kopaniem piasku z łożyska rzeki, zagraża domom mieszkalnym. Caruma zasila w wodę Jangcy I Huang He, co potęguje niebezpieczeństwo dla „azjatyckiej wieży ciśnień”, środowiska naturalnego i bioróżnorodności Płaskowyżu.
Ogrom zagrożenia sprawił, że mieszkańcy bezzwłocznie powiadomili o nim władze: administrację miasta, okręgową komisję kontroli dyscypliny, urzędy ochrony środowiska i gospodarki wodnej wszystkich szczebli. Właściwym organom przekazano szczegółową dokumentację, zdjęcia i filmy. Urzędnicy nabrali jednak wody w usta i nie podjęli żadnych działań. Zaniedbanie obowiązków umożliwiło dalsze dewastowanie środowiska i szkodzenie mieszkańcom.
Od lat obowiązują bardzo dobre przepisy, tyle że wciąż nie wprowadza się ich w życie.
W kwietniu 2024 roku Biuro ochrony środowiska okręgu Zungczu odpowiedziało na moją skargę i potwierdziło, że firma Anhui Xianhe nielegalnie wydobywała piaskowiec w Cerumie, za co została ukarana mandatem i sprawę zamknięto. Tyle że te kary są śmieszne i w istocie stanowią parawan dla winnych, markując wymierzanie sprawiedliwości.
Nie rekultywowano ani nie zasypano wyrobiska i nie powstrzymano erozji. Zagrożenie rośnie, cenę płacą mieszkańcy. Przepisy wymagają nie tylko nałożenia kar, ale także naprawienia szkód, czego urzędnicy dopatrzyć nie chcieli.
We wspomnianym piśmie czytam, że urzędnicy nadali sprawie bieg we wrześniu 2023 roku, zawiadamiając odpowiednie organy, które podjęły niezbędne kroki, o czym na piśmie i ustnie powiadomiono następnie mieszkańców regionu. Na początku 2024 roku wszystkie procedury zostały jakoby poddane szczegółowej kontroli przez właściwe komisje, które nie wykryły nieprawidłowości i nie zgłosiły żadnych zastrzeżeń.
Tyle że mnie – skarżącemu, a więc najbardziej zainteresowanemu sprawą – nic o tym nie wiadomo. Żaden mieszkaniec nie otrzymał żadnego wyjaśnienia. Wszystkie te frazesy o „braku nieprawidłowości i zastrzeżeń” są zupełną fikcją. Urzędnicze kłamstwa odbierają sens istnieniu instytucji petycji i skargi.
Symboliczne kary sprawiają, że opłaca się łamać prawo, przez co środowisko jest dewastowane coraz częściej i na coraz większą skalę. Strach myśleć, gdzie to nas zaprowadzi. Po przekroczeniu pewnej granicy po prostu nie da się naprawić szkód.
Mieszkamy na tej ziemi od pokoleń. Skuteczna ochrona środowiska jest kwestią życia, zdrowia i bezpieczeństwa dla nas, naszych dzieci i wnuków.
Jeśli nie pociągniemy do odpowiedzialności winnych, dalej będą niszczyć środowisko. Proszę władze centralne o zwrócenie uwagi na tę sprawę, poważne podchodzenie do polityki ochrony przyrody oraz traktowanie „czystych wód i żyznych ziem jak bezcennych skarbów” w duchu „poszukiwania prawdy w faktach”. Przeprowadźcie szczegółowe dochodzenie, zbadajcie szkody nie miejscu, ustalcie winnych naruszania prawa, zaniedbania obowiązków i być może korupcji, wyciągnijcie konsekwencje służbowe i karne wobec szemranych biznesmenów i współdziałających z nimi aparatczyków, a potem każcie naprawić szkody, żeby ludzie znów mogli tu spokojnie żyć i pracować.
Apel opublikowany w mediach społecznościowych 15 października – i zaraz z nich usunięty.