Władze chińskie nadal zwodzą w sprawie pożaru w Dżokhangu

Cztery miesiące po lutowym pożarze w Dżokhangu – najbardziej czczonym sanktuarium buddyjskim Tybetu i bezcennym zabytku z listy światowego dziedzictwa UNESCO – Chiny podają sprzeczne informacje na temat zniszczeń i nie dopuszczają do świątyni zagranicznych ekspertów.

Władze chińskie, które początkowo zapewniały, że pożar nie wyrządził żadnych szkód i na kilki dni otworzyły nawet część kompleksu dla zwiedzających, po miesiącu (16 marca) wystosowały list do UNESCO, przyznając, że ogień „z komory wentylacyjnej na drugim piętrze” strawił „około 50 metrów kwadratowych” sali na tyłach głównej świątyni. Rozmontowano też złoty strop „na wypadek uszkodzenia konstrukcji, która okazała się potem nienaruszona”.

Autorzy raportu twierdzą, że Dżoło Rinpocze, „słynny posąg Buddy Siakjamuniego nie ucierpiał, został jednak profilaktycznie okryty”. Spłonęło „tylko kilka drewnianych filarów i belek”, „zniekształcony i uszkodzony” jest złoty sufit głównej świątyni oraz „liczne elementy, freski, podłogi i ściany”. Nie wiadomo, na ile miarodajne są te informacje, ponieważ władze wciąż nie wpuściły do Dżokhangu niezależnych ekspertów ani dziennikarzy.

Obradujący w Bahrajnie Komitet Światowego Dziedzictwa UNESCO przygotował projekt zaleceń, w których wzywa Chiny do „przekazanie szczegółowego raportu, w tym także zdjęć zniszczeń” oraz zaproszenie misji zagranicznych ekspertów, którzy „oszacują szkody i ocenią stan zabytku oraz plany jego rekonstrukcji i konserwacji”.