Tybetańscy pasterze i chłopi protestują przeciwko zatruwającym środowisko kopalniom w prefekturze Codziang (chiń. Haibei) prowincji Qinghai, ale „przedsiębiorcy opłacają się władzom i wszystkie skargi są ignorowane”.
Według lokalnego źródła Radia Wolna Azja (RFA) w zeszłym roku aresztowano „sędziwego Ugjena Kjaba, który próbował przekazać petycję w tej sprawie rządowi centralnemu”. Koczownikom obiecano odszkodowania w wysokości 100 tysięcy yuanów (60 tys. PLN) za utracone pastwiska, jednak „do tej pory nie dostali grosza”.
W ostatnich latach w Codziangu zaczęto eksploatować bogate złoża żelaza, miedzi i wapnia. Ścieki z kopalń zatruwają rzeki i strumienie, „chorują przez to ludzie i zwierzęta, spadają zbiory jarca gumbu”, leczniczego grzyba gąsienicowego, stanowiącego główne źródło dochodów w wiejskich regionach Tybetu.