Ulice Lhasy mają własne cienie
A one swoje życie
Jak się dobrze zapatrzyć
Potrafią mignąć przed oczami i mówić
Ustaw się w szeregu i czekaj na swoją kolej
Niczym pielgrzymi o świtaniu
Schyl się, przytknij ucho do dziury
Nasłuchując zaginionego morza Dżokhangu i jego demonicznej pani.
Czas wiecznością jest w morzu czarnym
Fale krzyk mój połknęły ostatni
Pogrążona w szaleństwie żalu, siedzę z zadartą głową
Stać cię na dobroć dla siebie?
To spójrz na mnie
Jam tobą wygnaną strachem
Skuta łańcuchem wierutnego kłamstwa.
Ci, co ją widzieli, nie wrócili
W świetle dnia rozpłynęli się jak zwidy
Przemykają w tę i nazad
Nikt nie wie, żywi czy umarli
Ponoć dołączają do cieni miasta
Coś w tym musi być: od niedawna strasznie ich dużo
Widzę, jak krążą w grupkach, gdy tylko sen zamknie wścibskie oczy.
15 kwietnia 2012
Autorka jest pisarką, blogerką, mieszka w Stanach Zjednoczonych.