Kiedy wspięłam się wreszcie na górę klasztoru Ganden,
Pierwsze kroki skierowałam do twojej pustelni –
Lamy, który nie spotkał się z matką.
Półcień przesilenia i gonitwa porannych myśli
Zagłuszyły nawet krzyki stada kukułek w zaroślach.
Twoja matka Szingza Aczo
Na pewno odchodzi od zmysłów.
„Nie jesteś głodny, synku?
Ciepło ci, synku? Odpoczywasz, synku?”
Matka Szingza Aczo
Na pewno o tobie myśli, ilekroć je coś dobrego.
Na pewno za tobą tęskni, jak znajdzie ładną rzecz,
Na pewno ma cię przed oczami, gdy spotyka twoich rówieśników.
Na pewno wzdycha, kiedy zobaczy twoją zabawkę lub dziecięce ubranko.
Na pewno głaszcze je i gładzi.
Na pewno tuli do twarzy i piersi.
Na pewno dotyka ich codziennie, bo wtedy czuje, że jesteś blisko.
Na pewno w oczach wzbierają jej łzy i spływają po policzkach.
Matka Szingza Aczo
Na pewno czuje ten żal w kościach.
Na pewno tęskni na śmierć i życie.
Na pewno przepłakawszy noc, budzi się z jękiem.
Na pewno w jej modlitwach jest miejsce tylko dla jednej osoby.
Dla syna. Dla ciebie.
Na pewno śni się jej, że cię spotyka.
Na pewno wierzy, że jeszcze się zobaczycie.
Na pewno z każdym mijającym rokiem żałuje bardziej, że nie było jej dane.
Na pewno układa głowę na poduszce.
Na pewno wszystko odnosi do ciebie.
Na pewno tak właśnie upływa jej życie.
Wszystkie matki pod słońcem dzielą te same radości i smutki.
I ja przyszłam do ciebie z sercem przepełnionym matczynym bólem.
Trzymając w dłoniach brzemię ni to życia, ni śmierci,
Składam ci je w ofierze.
W imieniu Szingcy Aczo
Ofiarowuję ci cierpienie tęskniącej za synem matki.
Czimi – z zawodu nauczycielka z Rebgongu w Amdo – jest jedną z najbardziej znanych tybetańskich pisarek. Wielki reformator Congkhapa (1357–1419), założyciel klasztoru Ganden, nigdy nie wrócił do rodzinnego domu, który opuścił, by rozpocząć monastyczne studia. Często pisał do matki – ta wysłała mu raz pukiel siwych włosów, by pokazać, że nie zostało jej wiele czasu.