Mimo północy
turkot wyładowanych ciężarówek
wprawia w drżenie szyby
na dwudziestym pierwszym piętrze.
Zatykam uszy,
wpatrzona w ekran
z doniesieniami z Afganistanu.
Mam alergię na talibów wszelkiej maści
tu i tam.
I nagle słyszę ptasi trel –
czysty, donośny, przenikliwy –
powtarzający się raz po raz,
jakby domagał się mojej uwagi.
„Czy to krzyk pawia?”
pytam zdumiona, bo niby skąd
miałoby mi to przyjść do głowy?
Podrywam się, siadam,
znów jednak wstaję
i podchodzę do okna,
przekonana, że zobaczę
znajomą wstążkę ulicy Xinhua,
a tam paw
śpiewa z rozpostartym ogonem.
Nie ma, rzecz jasna, takich cudów,
wszystko jednak staje się nagle
doskonale puste.
Pekin, wczesnym rankiem 16 sierpnia 2021