Władze chińskie wprowadzają „przedolimpijskie” restrykcje i „nadzwyczajne środki bezpieczeństwa” we wszystkich regionach Tybetu.
Przed poprzednimi igrzyskami w 2008 roku – przyznanymi Pekinowi przy akompaniamencie zaklęć o poprawie sytuacji w dziedzinie praw człowieka – Chiny krwawo stłumiły bezprecedensowe protesty w Tybecie. Potem władze nie tylko nie zrewidowały polityki, która doprowadziła do eksplozji niezadowolenia Tybetańczyków, ale konsekwentnie dokręcały śrubę, wywołując falę samospaleń. W odpowiedzi Pekin znów mnożył szykany i restrykcje, których kulminacją było ogłoszenie – jawnie niekonstytucyjnej – kampanii sinizacji „mniejszości”, mającej na celu wymazanie kulturowej, religijnej i językowej odmienności w celu stworzenia nowego, homogenicznego społeczeństwa „chińskiego”. Igrzyska w 2022 roku poprzedza kampania prześladowań Ujgurów, którą Stany Zjednoczone formalnie uznały za „ludobójstwo”. Wiele państw demokratycznych zapowiedziało już „dyplomatyczny” bojkot imprezy.
Według lokalnych źródeł od grudnia władze chińskie ściągają do Lhasy, Szigace (chiń. Xigaze), Czamdo (chiń. Changdu), Draggo (chiń. Luhuo), Ngaby (chiń. Aba), Rebgongu (chiń. Tongren) itd. „dodatkowe siły policyjne i wojskowe”.
„Na ulice Lhasy wyprowadzono wzmocnione patrole. Przesłuchają i prześwietlają wszystkich przyjezdnych. Drobiazgowo kontrolują prywatne restauracje i sklepy”.
W tybetańskich regionach Sichuanu „policja zaczęła przeszukiwać domy. Ludzie pospiesznie ukrywają wszystko, co mogłoby kojarzyć się z Dalajlamą”.
W wielu miejscach, pod pretekstem zagrożenia COVID, „ogłaszają zakaz podróżowania i nakładają rozmaite restrykcje”.