Władze chińskie zmuszają do mówienia po chińsku aparatczyków z wiosek w Njingtri (chiń. Lingzhi), w Tybetańskim Regionie Autonomicznym.
Według lokalnych źródeł kampanię rozpoczęto pod koniec zeszłego roku „językowymi warsztatami” dla tybetańskich urzędników. Teraz władze polecają im „prowadzić wszystkie sprawy po chińsku”, żeby „wspierać politykę językową rządu centralnego” i „dawać przykład” ziomkom.
W Njingtri (nazywanym też Kongpo) przeprowadzano dziesięciodniowy kurs dla władz prefektury i sześć warsztatów dla urzędników szczebla okręgowego, którym teraz polecono „posługiwać się chińskim przez cały czas”, przenosząc kampanię sinizacji ze szkół i urzędów do „codziennego życia”.
Jednocześnie chińskie media informują, że „technologia mobilna piątej generacji podniesie poziom edukacji w Tybecie dzięki wykorzystywaniu języka chińskiego do nauczania online, prowadzenia badań i komunikowania się między szkołami”.
Tybetańczycy próbują się bronić, organizując zajęcia, podczas których dzieci uczą się ojczystych piosenek i tańców – ale nie języka, bo tego wyraźnie zakazały władze. Wielu rodziców „potajemnie” uczy dzieci w domu czytania, pisania i „recytowania modlitw”. „Jeśli odbiorą nam język – mówi źródło Radia Wolna Azja (RFA) – stracimy tożsamość”.