Krewni publicznie apelują o zwolnienie Dordże Tasziego

Krewni Dordże Tasziego – swego czasu najbogatszego Tybetańczyka i pupila chińskich władz, dogorywającego w więzieniu Drapczi – publicznie apelują o jego zwolnienie.

Dordże Taszi – hotelarz, biznesmen i filantrop – został skazany w 2010 roku na karę dożywotniego więzienia za „oszustwa podatkowe”. Spekulowano, że padł ofiarą wewnątrzpartyjnej rozgrywki, a wybitni chińscy eksperci przekonywali, że wyrok był niesłuszny. W apelacji – upublicznionej w zeszłym roku razem z informacją o złym stanie zdrowia – Dordże Taszi mówił o manipulacjach śledczych, próbach upolitycznienia sprawy i torturach.

Krewni najwyraźniej uznali, że wyczerpali wszystkie możliwości prawnego i „zakulisowego” zabiegania o złagodzenie wyroku lub przedterminowe zwolnienie, i nagłośnili kampanię o uwolnienie Dordże Tasziego, publikując list otwarty starszego brata i zdjęcia z demonstracji siostry przed lhaskim Sądem Ludowym.

Dordże Ceten, który sam spędził w więzieniu sześć lat, pisze, że sprawę brata sprokurowali trzej wpływowi aparatczycy: Norbu Dhondup (były przewodniczący Wyższego Sądu Ludowego Tybetańskiego Regionu Autonomicznego), Yang Guangming (były wicedyrektor tamtejszego Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego) oraz Dordże (były wicedyrektor Biura Bezpieczeństwa Publicznego w Szigace). Organy państwowej i partyjnej kontroli zignorowały wszystkie skargi na ich nadużycia. Kredyt, który jakoby wyłudził Dordże Taszi, został „zwrócony razem z odsetkami”, a sprawie cywilnej „bezprawnie nadano charakter kryminalny”.

Gonpo Kji, starsza siostra Dordże Tasziego, demonstrowała w lipcu przed sądem w Lhasie, domagając się „sprawiedliwości”. Protest przerwała policja.

Kobieta nagrała też i upubliczniła oświadczenie, w którym opowiada o bezskutecznych próbach wniesienia apelacji, i retorycznie pyta, „kto jeszcze ma interes w przetrzymywaniu niewinnego człowieka w więzieniu”.