Zheng Yuanjie: Miejski głupek

Mam sześćdziesiąt pięć lat i pekińskie hukou, czyli meldunek. Wszystko poświadczone świstkiem ze stemplem i dowodem osobistym. Nigdy jednak nie wydano mi kwitu umożliwiającego głosowanie.

Skoro po sąsiedzku obraduje Ogólnochińskie Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych, postanowiłem sięgnąć po naszą ustawę o wyborach. Okazuje się, że prawa do głosu nie mają tylko trzy kategorie dwunogów: nieletni, prawomocnie pozbawieni praw politycznych i wariaci. Nie należę do kategorii jeden i dwa, zatem fakt, że nie wolno mi głosować, musi oznaczać trzy.

Władze stołeczne uznały właśnie w swej niezmierzonej mądrości, że przyjezdni, którzy płacą podatki pięć lat z rzędu, będą mogli kupić u nas auto i mieszkanie. A stanąć – pytam cichutko – do wyborów na deputowanego w OZPL?

Załączam fotkę okładki wczorajszego „Pekińskiego tygodnika młodzieży”. Wyraźnie widać, dlaczego nie przysługuje mi prawo głosu.

 

8 marca 2011

 

 

Autor jest popularnym bajkopisarzem, wydawcą i blogerem.