Władze chińskie zakazały odprawienia oficjalnie zaaprobowanego i przygotowywanego od miesięcy rytuału buddyjskiego w Mangrze (chiń. Guinan), w prefekturze Colho (chiń. Guinan) prowincji Qinghai.
Według lokalnych źródeł policja wkroczyła 19 lipca – w przeddzień rozpoczęcia abhiszeki Kalaczakry – każąc zwinąć namioty i „spłukując” usypaną przez mnichów wielką mandalę z piasku. Funkcjonariusze „zawrócili dziesięć tysięcy pielgrzymów” i „kazali wracać do domu” opatowi Athi Kelsangowi Rinpoczemu, który miał udzielać przekazu. „Organizatorów zatrzymano i są teraz przesłuchiwani”.
Służba bezpieczeństwa „usunęła z internetu zdjęcia i filmy z przygotowań do uroczystości. Teraz szukają i przesłuchują tych, którzy je upublicznili”. „Ludzie od lat zabiegali o zgodę władz prowincji Qinghai na zorganizowanie tej ceremonii. Na przygotowania wydano 200 tysięcy yuanów (112 tys. PLN). Zmarnuje się mnóstwo jedzenia”. Informowano także o „przepychankach” pielgrzymów z policją.
Rytualnego „upełnomocnienia” do praktyki Kalaczakry – najsłynniejszego i uznawanego za najbardziej zaawansowany cyklu nauk buddyzmu tybetańskiego – udzielają tylko najwięksi mistrzowie. Kilkanaście dni wcześniej podobną uroczystość odwołano w ostatniej chwili w Ngabie (chiń. Aba), w prowincji Sichuan. Tybetańczycy są „rozgoryczeni i wściekli. Ludzie nie mają wątpliwości, że zakaz wydano na najwyższym szczeblu w ramach kampanii zwalczania wszystkiego, co tybetańskie”.