Odnalazł się jeden z czterech uczniów z Ngaby (chiń. Aba) w Sichuanie „zaginionych” podczas próby ucieczki do Indii w lutym 2023 roku.
Chłopiec zdołał uciec „handlarzom ludźmi” i wrócić do domu.
Według tybetańskich źródeł pomoc w wyjeździe do Indii i podjęciu tam pracy zaproponował grupie kolegów z liceum w Czuczenie (chiń. Jinchuan) „chiński biznesmen z Zungczu” (chiń. Songpan). Zgodnie z umową ośmiu uczniów uciekło ze szkoły, żeby pojechać z nim do Lhasy, ale mężczyzna „zaczął od razu dopytywać się o pieniądze”. Czterech chłopców „nabrało podejrzeń” i postanowiło przedostać się do Indii na własną rękę, przez co szybko zatrzymała ich policja.
Pozostali dotarli do granicy z Mjanmą, gdzie przekazano ich „obcym”, którzy prawdopodobnie należeli do zorganizowanej grupy przestępczej. Po kilku nocach przemieszczania się ciężarówkami chłopców rozdzielono. Ten, któremu udało się potem uciec, był przetrzymywany w „otoczonym drutem kolczastym” budynku, w lesie, gdzie powiedziano mu, że jest winnym przemytnikom milion yuanów (prawie 600 tys. PLN) i albo zdobędzie pieniądze, albo odpracuje dług. Pozwolono mu skontaktować się z rodzicami, od których zażądano trzykrotnie wyższej kwoty.
Tybetańczycy zgodzili się zapłacić i skontaktowali się z policją, „która oświadczyła, że nie działa za granicą”. Rodzice „zrobili przelew, ale porywacze żądali więcej pieniędzy”. Poproszony o radę lama powiedział, że chłopiec musi jak najszybciej uciec, bo wkrótce będzie na to za późno. Podczas kolejnej rozmowy udało się dać mu to zrozumienia, a on „zdołał wyskoczyć przez okno, ukryć się w lesie i dotrzeć do granicznej wioski, skąd odebrali go krewni”. Uratowany twierdzi, że w rękach gangu jest „wiele” osób.