Dane mi było poznać alfabet,
Przyjąć Schronienie w Trzech Klejnotach
I dożyć jakoś trzydziestu sześciu lat,
Których pamięć jest udręką.
Przyszli z rykiem wzbierającej rzeki
I obrócili wszystko w perzynę,
Pijani, pogrążeni w szaleństwie
Bezwstydnego fałszu i zakłamania.
Zatruli cały kraj porażającą
Nienawiścią do nauk Buddy.
Zostawili za sobą zgliszcza,
W których próżno szukać śladów prawdy.
W każdym zakątku pięknej
I błogosławionej Krainy Śniegu
Traktowali nas jak bydło,
Nie oszczędzając nikogo.
Sparaliżowani jak skute lodem góry,
Paleni piekielnym ogniem,
Przerażeni szaleńczymi wrzaskami
Ludzie masowo odbierali sobie życie.
Tym, którzy nie chcieli dołączyć,
Odmawiano nawet jedzenia.
O czym myśleliście,
Oglądając ten przerażający spektakl?
Nie mieli pazurów i rogów,
Ale postępowali jak dzikie bestie.
W świecie bólu i cierpienia
Jedyną ostoją jest Budda.
Wszystko, co widzisz, jest ułudą,
Ale bezpieczniej o niej nie mówić.
Akhu Cultrim Sangpo (1931–2021) był sierotą, czytać i pisać nauczył się w klasztorze. Faworyzowany przez Chińczyków z powodu pochodzenia klasowego, w 1957 roku wypadł z łask i trafił do więzienia za „trwanie przy buddyzmie”. W czasie rewolucji kulturalnej, napiętnowany „czapką hańby”, potajemnie uczył się tradycyjnej medycyny. Zrehabilitowany po śmierci Mao, został mianowany dyrektorem wiejskiej kliniki, którą odwiedził Panczen Rinpocze, przyjechawszy do Amdo po zwolnieniu z więzienia. Po przejściu na emeryturę wrócił do klasztoru. „Abecadariusz” (wersy oryginału zaczynają się kolejnymi literami tybetańskiego alfabetu) ułożył w 1970 roku, w apogeum maoistowskich prześladowań; po raz pierwszy pokazał go komuś tuż przed śmiercią.