Cering Co została skazana na karę 15 dni „administracyjnego aresztu” przez Biuro Bezpieczeństwa Publicznego w Dziekundo (chiń. Jiegu), w prefekturze Juszu (chiń. Yushu) prowincji Qinghai.
Kobietę osadzono w areszcie 26 października za „wywoływanie awantur” poprzez „fałszywe oskarżenia pod adresem rządu i dezinformację w mediach społecznościowych”.
Cering Co – właścicielka agencji turystycznej w Dziekundo – opublikowała na swoim profilu w serwisie Douyin serię filmów, w których oskarża władze chińskie o dyskryminowanie Tybetańczyków. W nagraniach z dworca kolejowego w Lhasie skarży się, że Chińczycy przechodzą praktycznie bez kontroli, podczas gdy Tybetańczycy potrzebują rozmaitych dokumentów i zezwoleń, żeby dostać się do miasta. „Władze lokalne łamią prawo, praktykując jawną dyskryminację rasową. Chińczykom wystarcza dowód, natomiast Tybetańczyków ustawia się w kolejkach i żąda od nich specjalnych zaświadczeń”.
W innym nagraniu zwraca uwagę, że o ile „w Chinach” biura podróży działają swobodnie, „Tybetański Region Autonomiczny dzięki oficjalnym koneksjom zmonopolizowały dwie agencje”. „Przez tę niesprawiedliwość ponad trzystu kierowców jest bez pracy, a uprzywilejowani zdzierają z turystów astronomiczne kwoty”.
Cering Co została już ukarana za podobne „wykroczenie” w listopadzie 2020 roku. Zatrzymano ją wtedy w Silingu (chiń. Xining), przewieziono do rodzinnej Triki (chiń. Guide) w prefekturze Colho (chiń. Hainan) i skazano na dziesięć dni aresztu oraz tysiąc yuanów (ok. 560 PLN) grzywny za „zakłócanie porządku”. Według niezależnych źródeł była wtedy głodzona i zastraszana. „Trzymali ją o chlebie i wodzie i ostrzegali, że coś się może przytrafić jej osiemdziesięcioletniemu ojcu”. W 2017 roku „szykanowano” ją za wniesienie skargi na tryb wydawania „zezwoleń na podróżowanie” w Juszu.