Władze chińskie uwięziły znanego działacza społecznego, który od lat walczy z korupcją i nadużyciami urzędników w okręgu Gade (chiń. Gande) prefektury Golog (chiń. Guoluo), w prowincji Qinghai.
Według Tybetańskiego Centrum Praw Człowieka i Demokracji (TCHRD) czterdziestosiedmioletni Anja Sengdra 4 września został zatrzymany i pobity przez policjantów, a następnie przewieziony do aresztu śledczego w odległym Drocangu (chiń. Ledu), w prefekturze Coszar (chiń. Haidong). Mimo interwencji chińskiego adwokata najbliższym do tej pory nie udzielono zgody na widzenia.
Sam obrońca Lin Qilei zdołał zobaczyć się ze swoim klientem dopiero 22 października. Jego zdaniem aresztowany jest chory i wycieńczony – nie służy mu woda i nizinny klimat. Anja Sengdra uważa, że osadzenie go daleko od domu jest szykaną, choć „nie popełnił żadnego przestępstwa, pisząc jedynie petycje do władz państwowych”.
Anja Sengdra jest oskarżony o „wszczynanie awantur”. W listopadzie przedłużono mu tymczasowe aresztowanie do 12 stycznia, zaznaczając, że śledczy przygotowują kolejne zarzuty. Według lokalnych źródeł aresztowany pisał petycje do władz prowincji i rządu centralnego w Pekinie, oskarżając lokalnych urzędników o łamanie praw tybetańskich koczowników, defraudowanie dotacji na osiedlanie nomadów, korupcję, przymykanie oka na działanie nielegalnych kopalni i kłusownictwo. Te wystąpienia zjednały mu ogromny szacunek i w grudniu 2014 roku został wybrany przewodniczącym miejscowego „komitetu pasterskiego”. Władze lokalne uniemożliwiły mu objęcie tego stanowiska, „odgrzebując błahą sprawę sprzed lat i skazując na rok i dziesięć miesięcy pozbawienia wolności”. Wolność odzyskał w październiku 2016 roku.