Dalajlama: Modlitwa o środowisko

O Tathagato,
Synu rodu władców świata,
Niezrównany,
Czytający niczym otwartą księgę
Naturę wzajemnej wszechzależności środowiska i istot,
Samsary i nirwany, płynności i stałości,
Nauczycielu współczucia,
Błogosław nam wszystkim!
 

O Wybawco
Noszący imię Awalokiteśwary,
Uosabiający współczucie wszystkich Buddów,
Błagamy, pomóż nam wydorośleć i dojrzeć,
Daj widzieć rzeczywistość bez złudzeń.

 

Uparty egoizm
Od zawsze wrośnięty w nasz umysł
Bruka i zatruwa środowisko,
Powstałe ze wspólnej karmy
Wszystkich czujących istot.

 

Stawy i jeziora utraciły
Czystość i kojący chłód.
Atmosfera przesiąkła trucizną.
Pękł baldachim gorejącego nieboskłonu,
Plenią się nieznane dotąd choroby.

 

Pierwotne białe szczyty
Zgięły dumne karki i spłynęły wodą.
Majestatyczne oceany utraciły odwieczną równowagę
I pochłaniają swe wyspy.

 

Ogień, woda i wiatr stają się śmiertelnie groźne.
Zabójczy żar wysusza i trawi lasy.
Na świat spadają niebywałe nawałnice.
Żywioły wysysają z mórz nawet sól.

 

Ludzi, którzy opływają w zbytki,
Nie stać na oddychanie świeżym powietrzem.
Deszcz i potoki nie niosą oczyszczenia,
Tylko martwotę i bezwład.

 

Ludzie
I niezliczone istoty
Zamieszkujące wodę i ziemię
Wiją się z bólu
Zapadając na nieuleczalne choroby.
Umysły mąci
Gnuśność i otępienie.
Ciało i duch nie zaznają radości.

 

Bezmyślnie zatruwamy
Łono matki natury.
Dla chwilowej korzyści karczujemy drzewa,
Zaślepieni chciwością, zmieniamy żyzną ziemię w pustynię.

 

Współczesny kryzys niewątpliwie
Dowodzi prawdy
Traktatów medycznych i astronomicznych
Oraz tantr, opisujących zależność
Otoczenia i ludzkiej natury.

 

Ziemia jest domem żyjących istot,
Bezstronnym fundamentem wszystkiego, co się porusza i stoi.
Tako rzecze Budda
Za świadka prawdy swych słów biorąc Ziemię.

 

Szlachetny rozumie dobroć matki
I pragnie za nią odpłacić,
Czułości i troski wymaga przecież
I wspólna matka Ziemia,
Która bezstronnie podtrzymuje każde życie.

 

Nie śmieć.
Nie kalaj czystej natury czterech elementów,
Nie stawaj na drodze cudzego szczęścia
I poświęć się temu,
Co najlepiej służy wszystkim.

 

Mędrzec Budda urodził się pod drzewem,
Pod drzewem pokonał żądzę,
Osiągając przebudzenie,
I między drzewami odszedł w nirwanę.
Zaiste darzył je wielką estymą.

 

W Amdo miejsce narodzin Dzie Congkhapy,
Emanacji Mandziuśriego,
Znaczy sandałowe drzewo
Brzemienne setkami tysięcy wizerunków Buddy.

 

Nawet dzieci wiedzą, że niektóre bóstwa,
Opiekunowie miejsc i duchy
Mieszkają w drzewach.

 

Rośliny błogosławią wiatr,
Pomagają wciągać w płuca
Życiodajne powietrze.
Cieszą oczy, koją umysły
I zapraszają do odpoczynku w swoim cieniu.

 

W regułach winaji
Budda każe mnichom
Dbać o delikatne drzewa,
Propagując cnotę
Ich sadzenia i doglądania.

 

Budda zabronił mnichom ścinać rośliny
I nakłaniać do tego innych,
Niszczyć nasiona i deptać świeżą trawę.
Czyż już tylko to nie powinno skłaniać
Do kochania i chronienia przyrody?

 

Powiedziano, że w niebiańskich krainach
Drzewa rodzą błogosławieństwa Buddy
I powtarzają jego Nauki,
Na przykład o nietrwałości.

 

Drzewa sprowadzają deszcz
I przechowują esencję ziemi.
Kalpataru, jedno z pięciu
Spełniających życzenia niebiańskich drzew,
Rośnie na Ziemi, aby darzyć wszystkim.

 

W dawnych czasach
Nasi przodkowie żywili się owocami,
Okrywali liśćmi,
Rozpalali ogień pocierając patyki
I szukali w pniach schronienia albo kryjówki.

 

Nawet dziś, w epoce nauki i techniki
Drzewa dają nam schronienie,
Krzesła do siedzenia,
Łóżka do leżenia
I ukojenie dla nerwów
Czy serc skołatanych złością.

 

Drzewo to korzeń
Wszelkiego życia na tej Ziemi.
Gdy go zabraknie,
Nasza Dźambudwipa,
Wyspa zawdzięczająca nazwę różanej jabłoni,
Będzie tylko ponurą pustynią.

 

Nic nie jest żywym droższe od życia.
W zasadach winaji
Budda zabrania więc choćby
Używania wody z drobnoustrojami.

 

Dawno temu
Za murem Himalajów, w Tybecie
Obowiązywał zakaz polowania, łowienia
A nawet budowania w niewłaściwym czasie:
Szlachetna tradycja, chroniąca życie
Najsłabszych, bezbronnych stworzeń.

 

Bezrozumne, bezwzględne
Igranie z cudzym życiem,
Choćby myślistwo czy wędkowanie dla zabawy,
To akty lekkomyślnej, zbytecznej przemocy,
Gwałcącej święte prawa czujących istot.

 

Świadomi współzależnej natury wszystkiego,
Żywego i nieożywionego,
Musimy robić co w naszej mocy
Dla zachowania i pielęgnowania równowagi w przyrodzie.

 

Wybierzmy dzień, miesiąc, rok
Celebracji sadzenia drzew,
Wypełniając powinność wobec innych
Ku własnemu zadowoleniu i pożytkowi ogółu.

 

Oby moc zrodzona z czynienia tego, co słuszne,
Oraz wystrzegania się tego, co szkodliwe,
Darzyła światu dostatkiem!
Oby wszyscy czerpali z niej siłę i rośli!
Oby pierwotna radość i nieskalane szczęście
Rozkwitały zawsze i wszędzie,
Obejmując swym uściskiem każde życie!



 

 


listopad 1989