Wszystko budzi się właśnie do nowego życia, a wielu rodaków woła o strzeżenie ziemi naszych dziadów lub śpiewa pieśń cierpienia. Chwała im za to. Niemniej część aparatczyków i przywódców, którzy zapomnieli o interesach narodu tybetańskiego, krzyki te olewa, a pieśni nie słyszy w ciepełku schodowych klatek. Żal od tego ściska, więc rzucam im moje dwa grosze pod rozwagę.
Pierwszy – słuchajcie uważnie, nadęci durnie niedbający nawet o własny język – kiedy my oddajemy cześć mowie przodków, wy się jej wstydzicie i przedkładacie nad nią chińszczyznę. Co jest złego w skundlonym poszczekiwaniu? Zarzucacie na ramię torebki, farbujecie włosy, nakładacie gruby makijaż i przysiadacie na schodach swoich urzędów z wystudiowanymi minami chińskich panien. Płakać się chce, ale dla was tak właśnie wygląda szczęście i godność. Zapomnieliście, że myślenie nie boli i że jest przyszłość. Smutno, bardzo. Kiedy mówię do was po tybetańsku, odpowiadacie po kundelsku. Połóżcie rękę na sercu, zastanówcie się chwilę i nie idźcie dalej tą drogą. Nie mam nic do waszych torebek, fryzur i szminek, ale śmiać mi się chce, jak widzę, że poświęcając tyle uwagi wyglądowi, zapominacie, co macie w środku.
Drugi – dla tych, co zatracają proporcje między odpowiedzialnym stanowiskiem a odpowiedzialnością wobec ludzi – wypada się cieszyć, kiedy ktoś bierze ją na siebie, tu mówię jednak o tych, co robią odwrotnie: człowieka i jego prawa mają za nic, a dbają wyłącznie o jak najwyższy stołek i miejsce na mównicy. Płacimy wysoką cenę za to, że nie robią nic, by w ich biurach mówiło się na co dzień po tybetańsku. Nie wstyd wam, że się boicie, że was pogonią albo uznają za analfabetów, gdy okaże się, że umiecie się posługiwać własnym narzeczem? Komu i co chcecie pokazać, odsyłając do lamusa język, którego nauczyły was matki? Nie umiecie sobie wyobrazić szkód, jakie nam wyrządzacie porzucając go i zamieniając na mowę obcych? Przyznajemy, mamy mnóstwo świetnie wykształconych nauczycieli i lekarzy, tyle że odeszli tak daleko i na tak długo, że trudno im praktykować wśród swoich. To także zasługa przywódców, którzy zajmują się wyłącznie sobą.
styczeń 2012
Anonimowy wpis z tybetańskiego portalu z Amdo.