Władze chińskie od kwietnia „prześwietlają” mieszkańców prefektury Szigace (chiń. Rigaze albo Xigaze) w Tybetańskim Regionie Autonomicznym (TRA) w poszukiwaniu osób, które mają związki z diasporą.
Według lokalnych źródeł w Dingri aparatczycy grozili, że Tybetańczycy, którzy nie podadzą danych krewnych z zagranicy, „stracą wszystko, co otrzymali od państwa, w tym ziemię i mieszkania”.
„Jednak do tych, co się przyznali – mówi źródło Radia Wolna Azja (RFA) – dwa tygodnie później przyszła policja i skonfiskowała telefony komórkowe”. Mimo wcześniejszych obietnic „odebrano im również wszystkie świadczenia”.
Podobne kampanie prowadzi się w Nagczu (chiń. Naqu), w TRA oraz w Lithangu (chiń. Litang), w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan. Władze „żądają zdjęć i danych uchodźców: imię, nazwisko, zawód, miejsce pobytu i data opuszczenia kraju”.