Sikjong Penpa Cering poinformował media diaspory, że otrzymuje „pozytywne sygnały” z Chin w sprawie „dialogu”.
W wywiadzie udzielonym po stu dniach urzędowania prezydent Centralnej Administracji Tybetańskiej w Indiach powiedział, że podchodzi do nich „ostrożnie”, nie mając pewności, czy są „poważne i szczere”.
Diaspora nawiązała pierwsze kontakty z Pekinem po śmierci Mao i odsunięciu „bandy czworga” w 1979 roku. Po deklaracji Deng Xiaopinga, który miał wyrazić gotowość do rozmawiania o „wszystkim poza niepodległością”, Dalajlama ogłosił ideę „drogi środka”, zakładającą zgodę na faktyczną autonomię, teoretycznie gwarantowaną przez chińską konstytucję i ustawy. „Dialog” rwał się jednak i szybko utknął w martwym punkcie. Ostatnia tura – z dziewięcioma rundami rozmów – zakończyła się niczym w 2010 roku.
Sikjong stanowczo zaapelował też do deputowanych o jak najszybsze rozwiązanie „kryzysu”, który może uniemożliwić – z braku kworum, spowodowanego niezłożeniem „konstytucyjnego” ślubowania przez wymaganą liczbę parlamentarzystów – wrześniowe posiedzenie Zgromadzenia i przyjęcie budżetu, co będzie oznaczać „zamknięcie administracji”. Penpa Cering powiedział, że obstrukcja „została odnotowana przez społeczność międzynarodową” (otwarty list w tej sprawie wystosował amerykański Departament Stanu) i jest „wykorzystywana przez Pekin”, a przede wszystkim budzi oburzenie rodaków w Tybecie.