NN: Prawda płomieni na ścieżce kamienistej (dla niezauważanego Meczi)

okolica tonie w chłodzie i ciemnościach

w żelaznym namiocie

pokornie

płonie ogień prawdy

w maleńkim domu nie ma okien

ani skali do mierzenia rzeczywistości

choć tyle w tobie

żebraku

oczekiwań wobec świata

nikt nie ugasi twego pragnienia

ból głodu zaspokoisz jeno

wiarą w mądrość karmy

medytując nad przyczyną i skutkiem

osiągniesz wyzwolenie i nigdy nie wrócisz

jednak w oczach starej matki zawsze lśnią łzy

ukochana żona przełyka smutek

delikatnie gładząc włosy małego chłopca

widzisz?

samotny bezmiar

czyste niebieskie niebo

piję popołudniową herbatę na rozdrożu

ale nie mogę oddać moczu ani stolca

a kiedy rozmyślam o wizycie u lekarza

nachodzą mnie dialektyczne wiersze

 

 

25 października 2011

 

 

 

Anonimowy wiersz z tybetańskiego bloga dedykowany Czopie Lugjalowi piszącemu pod pseudonimem Meczi (dosłownie „języki ognia”). Według tybetańskich źródeł 19 października 2011 roku zatrzymano go – z nieznanych powodów – w Lanzhou, stolicy prowincji Gansu. Wiersz szybko znikł z sieci; mógł zostać uznany za „drażliwy” z powodu młodego intelektualisty lub wzmianki o płomieniach, kojarzących się z falą samospaleń w Ngabie, w prowincji Sichuan. Poniżej kilka reprezentatywne komentarze „obywateli sieci”.

 

Na razie sytuacja jest niepewna i nie wiemy, czy upowszechnianie pomaga czy szkodzi. A więc nie warto i proszę administratora o nieumieszczanie takich rzeczy na tym blogu”.

„Jak twoim zdaniem poznaje się rzeczywistość? Nie upowszechniamy i nie narzekamy. Śpiewamy tylko smutne pieśni. Administrator bloga”.

„Prawda, burza porwała z sobą serca bohaterów. Tak! Niebiosa nie mają oczu, a ziemia karmy”.