NN: O spalonym komisariacie

Na komisariacie w Szigace wybuchł pożar, niemal doszczętnie niszcząc budynek.

– Komisariat spalony, nie podejmiemy żadnej interwencji – warknął dyżurny, odbierając zgłoszenie z numeru alarmowego.

Chwilę później powtórzył ten sam komunikat, bo telefon zadzwonił ponownie.

Podnosząc słuchawkę po raz trzeci, funkcjonariusz poznał po głosie, że dzwoni ten sam człowiek.

– Po co tu ciągle wydzwaniacie?! – wykrzyknął. – Przecież mówię, że komisariat spalony.

– Wiem, wiem, ale to tak cudownie brzmi, że chciałem posłuchać raz jeszcze.

 

 

Lhaski dowcip.

Za Tibet Underground Laugh Factory