Njagong Lhabe i Thahar: Poeta

Choć nie dane mi było cię spotkać,

muszę wyznać, że twoje wiersze

zrobiły na mnie piorunujące wrażenie

i że płakałem, kiedy umarłeś.

 

Chyba wiem, dlaczego rzuciłeś się

w morze wódki i taniego piwa.

Było ci to zbroją przed grotami języków,

bezpieczną oazą w płonącej ziemi.

 

Może łatwiej od rana patrzeć

na świat przymglonym wzrokiem,

gdy nie da się powiedzieć, co leży na sercu,

ani nawet pamiętać o własnej historii.

 

Byłeś kowalem żalu, ukrywającym

w zdaniach klingi i łzy,

czarnym rumakiem o magicznych kopytach,

spętanym na ogrodzonej drutem łące.

 

A może czarnoszyim żurawiem

opłakującym utracony głos,

wielką rybą z małej rzeczki

zabitą przez rybaka imieniem Czang.

 

Dla mnie byłeś jednym z tych śnieżnych lwów,

których serca biją dla swoich,

są głuche na bajki krwawego słońca ze wschodu

i nieulękłe w obliczu ognia zachłannych smoków.

Njagong Lhabe, a właściwie Lhamo Dhondup (1973–2013), był pisarzem. Pisał wyłącznie po tybetańsku, publikował w gazetach i magazynach literackich całego kraju. Urodził się w miasteczku Gandzia, w Labrangu, we wschodnim Tybecie. Doskonale się zapowiadał i robił karierę mimo chińskich szykan. Zmarł nagle w wieku ledwie czterdziestu lat, opłakiwany przez rzesze tybetańskich intelektualistów.

W wieku pięciu lat został osierocony przez ojca, który nazywał się Phurbu Kjab. Przez całe życie opłakiwał tę stratę. Rodzina ledwie wiązała koniec z końcem, ale zdołali go posłać do szkoły. Ukończywszy studia w Północno-Wschodnim Uniwersytecie Mniejszości w Lanzhou, pracował jako nauczyciel w wielu podstawówkach. Zapewne wtedy napisał większość opowiadań i wierszy.

Dziadek Njagonga Lhabe zginął, walcząc z Chińczykami pod koniec lat pięćdziesiątych. Poległ w bitwie w Słonecznej Dolinie, która według lokalnych podań stała się grobem wielu tybetańskich bohaterów, broniących bliskich i ojczyzny przed najeźdźcami.

Stryj Njagonga nazywa się Dzigme Gjaco i jest byłym więźniem politycznym. Bity i maltretowany jak cała reszta, spędził ponad dwadzieścia lat w areszcie śledczym Guca, niesławnym Drapczi i Czuszurze. Upominało się o niego wiele organizacji praw człowieka. Wyszedł w 2013 roku i do dziś mieszka w rodzinnej Gandzi, w Labrangu pod czujnym okiem Chińczyków.

Njagonga Lhabe napisał:

Wielkie słońce,
nie daj spłonąć temu marzeniu.
Błogosławiony deszczu,
Nie daj wyschnąć temu ziarnu.

Tym nieporadnym i bezdusznym wierszem chciałem oddać cześć ofierze, jaką złożyła cała rodzina.

 

27 grudnia 2024

 

* Czang – chińskie nazwisko i tybetańskie piwo jęczmienne.

 

 

 

Thahar urodził się w Tybecie, jest uchodźcą.