Publikując białą księgę, w której powiela stare kłamstwa o „ochronie” języków mniejszości, Pekin wywołał falę apeli o przywrócenie tybetańskiego w szkołach.
„Obywateli sieci” sprowokowały zapewnienia, że w „język tybetański zajmuje poczesne miejsce w dokumentach rządowych, powiadomieniach publicznych, w mediach i w szkołach wszystkich typów”.
Tybetańczycy prostują i protestują, oskarżając Chiny „aktywne zwalczanie języka tybetańskiego w celu całkowitego wymazania tożsamości kulturowej Tybetu”.
Od 2020 roku chiński jest obowiązkowym językiem wykładowym we wszystkich tybetańskich szkołach podstawowych i średnich (które ciągle formalnie nazywa się „dwujęzycznymi”). Trzy lata później bez zapowiedzi zmieniono zasady, odbierając możliwość wyboru i zmuszając tybetańskich absolwentów szkół średnich do składania egzaminu końcowego po mandaryńsku, „co stawia ich na straconej pozycji”. Jednocześnie ponad milion tybetańskich dzieci „internowano” w chińskich szkołach, całkowicie odbierając im kontakt z rodzimą kulturą i językiem.
W wersjach „eksportowych” biała księga nosi tytuł „Prawa człowieka w nowej erze w Xizangu”, co dla wszystkich Tybetańczyków jest klinicznym przykładem „ordynarnej asymilacji”.
Tysiące postów nawołują do „przywrócenia tybetańskiego szkołach”.
„Język i kultura są największym skarbem w tym świecie. Dajcie nam zdawać egzaminy wstępne po tybetańsku”.
„O ile ma język, każda nacja powinna móc się nic posługiwać, a obowiązkiem rządu jest pomaganie i drukowanie podręczników”.
„Język tybetański – medium długiej historii i klucz do skarbca kultury Tybetu – został wyrugowany ze szkół i wielu miejsc pracy”.