Tybetańskie Centrum Praw Człowieka i Demokracji (TCHRD) z Dharamsali informuje o zatrzymaniu Kelsanga, który „poskarżył się w mediach społecznościowych, że jest szykanowany przez władze lokalne” w Dengczenie (chiń. Dingqing), w prefekturze Czamdo (chiń. Changdu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego.
Czterdziestodwuletni mężczyzna 20 marca opublikował nagranie, w którym wylicza szykany – brak dostępu do wody, elektryczności i zapomóg – które spotykają jego rodzinę „mimo wnoszenia kolejnych odwołań i skarg” od dziewięciu lat. Cztery dni później został zatrzymany przez policję. Przesłuchiwano go trzy dni, oskarżając o „zakłócanie porządku publicznego oraz szarganie wizerunku partii i okręgu”.
Po zwolnieniu Kelsang i jego rodzina byli nękani przez policję. Zabroniono ich odwiedzać i wystawiono policyjny posterunek przed domem. Kelsanga codziennie wyzywano na komisariat, próbując wymusić na nim oświadczenie, że kłamał, „żeby zdobyć popularność w internecie”. Usunięto jego konta w mediach społecznościowych, grożono krewnym, prześladowano dzieci w szkole.
Mężczyzna został zatrzymany po raz drugi 18 kwietnia. Bliskim nie udało się uzyskać zgody na widzenie, zmuszono ich za to podpisania oświadczenia, że „rozpowszechniali pogłoski i oczerniali rząd”.
„Ludzie boją się o Kelsanga, który jest słaby i schorowany. Wszyscy są przekonani, że kłopoty rodziny mają charakter polityczny. Dziadek zginął, walcząc z Armią Ludowo Wyzwoleńczą w latach pięćdziesiątych. Sam Kelsang spędził w więzieniu sześć miesięcy, gdy podczas protestów w 2008 roku we wsi pojawiły się antychińskie ulotki, nie postawiono mu wtedy jednak żadnych zarzutów”.