Do przywódców chińskiego rządu, zwłaszcza zaś tych lokalnych od mniejszości. Mam dwadzieścia siedem lat, jestem synem Tasziego Canga z Nangczenu w Juszu, oraz mnichem, studiującym w kolegium klasztoru Dzongsar.
Jak wiedzą wszyscy w tym kraju i poza jego granicami, rząd Chin nie interesuje się faktyczną sytuacją mniejszości i ma dla nich tylko politykę brutalności i represji. Prowadzi ona prosto do zagłady naszej religii, tradycji, kultury oraz środowiska naturalnego, a ludzie nie mają cienia wolności słowa ani możliwości zgłaszania pretensji czy choćby rozmowy na ten temat. Co gorsza, ilekroć próbują powiedzieć prawdę o swojej sytuacji czy wnieść gdzieś skargę, zamiast problem rozwiązać, władza ma im do zaoferowania wyłącznie przemoc i więzienie. Innym elementem polityki zakłamania jest zamykanie dostępu do instytucji religijnych mnichom i mniszkom. Słowem, wszystko, co robią, zmierza do całkowitej zagłady mniejszości.
Nasz główny cel to powrót Jego Świątobliwości Dalajlamy do pałacu Potala. Poświęcam życie, żeby pokazać światu, zwłaszcza zaś mieszkańcom Chin i władzom tego państwa, że nie dano nam żadnej możliwości mówienia o niesprawiedliwościach, które nam wyrządzają.
A krew z krwi, tybetańskich braci i siostry proszę: nie stójcie z boku, jakbyście byli ślepi i głusi. Trzymajcie się razem, bądźcie silni i pracujcie ze wszystkich sił na rzecz naszej słusznej sprawy i ostatecznego zwycięstwa.
O wschodzie słońca 1 lipca 2015 roku,
Mnich Sonam Topgjal
Dziewięć dni później Sonam Topgjal dokonał samospalenia na głównym placu w Dziekundo (chiń. Jiegu), w prefekturze Juszu (chiń. Yushu) prowincji Qinghai. Jego bliscy – szykanowani wcześniej w związku ze społecznym zaangażowaniem ojca – zostali zatrzymani, kiedy zażądali wydania zwłok, żeby odprawić tradycyjny pogrzeb.