Oser: Świadectwo – na osiemdziesiąte urodziny Jego Świątobliwości Dalajlamy

Właśnie zapadał zmrok, lat temu dwadzieścia.
Ciągle pamiętam, kto składał tamte słowa:

młoda poetka,
moszcząca się w Systemie,
wykonująca nawet zadania zlecone przez jednostkę produkcyjną.
Zrządzeniem losu szczęście uśmiechnęło się do niej,
gdy oddelegowali ją do gorących źródeł na wschodnich rubieżach Lhasy.
Uzdrowisko tętniło tradycją i folklorem,
tajemniczym i urokliwym jak wąż przecinający taflę basenu.
Była tam świątynka i nieśmiało uśmiechające się mniszki,
które jak gdyby nigdy nic rozmawiały o Guru Rinpoczem i dakiniach.
Wyrywało mi się do nich serce, choć właściwie nie zdążyłyśmy się poznać.
Żyję w sobie, oślepła na odległą pajęczynę,
Głucha na jej ciosy i zgiełk,
Chwytam światło, które ukazało mi ścieżkę, i piszę:

 

W drodze,
Mudra jest bardzo prosta,
Ale nie licuje z nią grymas,
Sylaby mantry są miękkie,
Lecz zgrzytają w ustach skalanych kłamstwem.
Kwiat ściskam nie z tego świata,
I wypatruję oczy, by nim zwiędnie
Ofiarować go starcowi w bordowych szatach.
Klejnot spełniający życzenia,
Wstążkę uśmiechu,
Co wiąże pokolenia.

 

Na tamtej drodze sam pejzaż był już metaforą.
Weźcie te postaci ukryte
Głęboko w górskich pustelniach medytacji.
Gdybym miała odwagę przeszkodzić, kogo bym spotkała w jaskini?
Albo konia czarnego, co głowy nie skłaniał ku trawie,
Tylko kopytem skry krzesał. Dlaczego?
Czy dziewczynę wyraźnie za młodą na kolorowy fartuch mężatki,
dźwigającą na plecach górę chrustu
i zamiast skarżyć się, sławiącą półgłosem Tarę.
Wtedy z Lhasy nadszedł rozkaz: jak co roku w Trungkar,
nie wolno palić kadzidła, nie wolno obrzucać się campą, nie wolno.
Żyję w sobie, oślepła na odległą pajęczynę,
Głucha na jej ciosy i zgiełk,
Chwytam światło, które ukazało mi ścieżkę, i piszę:

 

W drodze,
Mudra jest bardzo prosta,
Ale nie licuje z nią grymas,
Sylaby mantry są miękkie,
Lecz zgrzytają w ustach skalanych kłamstwem.
Kwiat ściskam nie z tego świata,
I wypatruję oczy, by nim zwiędnie
Ofiarować go starcowi w bordowych szatach.
Klejnot spełniający życzenia,
Wstążkę uśmiechu,
Co wiąże pokolenia.

 

Znów zapadł zmrok – i przeleciało dwadzieścia lat.
W stolicy imperium, daleko od domu, jestem obca w obcym kraju.
Moszcząca się w statusie mniejszości, spychana na margines,
znalazłam okruch wolności,
choć trudno mi się przebić przez tężejący mrok.
I dobrze, jak Mandelsztam,
Czekam gości noc w noc, gryząc wargi do krwi
I kołysząc kajdany łańcuszków u drzwi.
Upragnione nie nadeszło, a to nasze wcielenie ma już z górki.
Niełatwo godzić się z goryczą rozłąki
i z kolejnymi śmierciami za młodych,
żeby wiedzieli, co to znużenie.
Wzywam na świadków Niebo i Ziemię:
kiedy nadejdzie czas, karma da poczuć swą wagę.
Żyję w sobie, oślepła na odległą pajęczynę,
Głucha na jej ciosy i zgiełk,
Chwytam światło, które ukazało mi ścieżkę, i piszę:

 

W drodze,
Mudra jest bardzo prosta,
Ale nie licuje z nią grymas,
Sylaby mantry są miękkie,
Lecz zgrzytają w ustach skalanych kłamstwem.
Kwiat ściskam nie z tego świata,
I wypatruję oczy, by nim zwiędnie
Ofiarować go starcowi w bordowych szatach.
Klejnot spełniający życzenia,
Wstążkę uśmiechu,
Co wiąże pokolenia.

 

 

 

Pekin, 28 czerwca – 1 lipca 2015 roku

 

 

Kursywą wyróżniono fragmenty wiersza „W drodze”, który Oser napisała w 1995 roku, wracając do Lhasy z Maldrogongkaru. Trungkar – to tradycyjna nazwa obchodów urodzin Dalajlamy, który w tym roku skończył osiemdziesiąt lat. Ostatni dwuwiersz „Leningradu” Osipa Mandelsztama w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka.

 

Za przekładem A. E. Clarka