Szesnastoletni Dordże Cering podpalił się 29 lutego w Dehradunie, jednej z tybetańskich enklaw w północnych Indiach.
Chłopiec oblał się benzyną i podpalił w pobliżu domu opieki, w którym odwiedzał dziadka. Wołał o wolność Tybetu. Ugasiła go matka. Ciężko poparzony, został przewieziony do szpitala w New Delhi.
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, w którym Dordże Cering tłumaczy, że zawsze chciał „coś zrobić” dla okupowanej przez Chiny ojczyzny i że samospalenie uznał za „środek ostateczny”, który sprawi, że „kraje takie jak Anglia, Ameryka i Afryka udzielą Tybetowi większego wsparcia”.
Tego samego dnia doszło do pierwszego w tym roku samospalenia w Tybecie.