Co to za oko?
Wygląda jak źrenica ekstraktu żądz,
Przekrwione ślepie chciwości, złości, głupoty, zawiści i pychy.
Nieodrodne dziecię potężnego imperium,
Nie niesie wyzwolenia z sześciu światów i samo go nie zazna.
Blady akademik pojawił się nieproszony,
Uśmiechał się karcąco
I nie próbował powściągać.
Błyskawicznie zasiadłszy na środku podium,
Obnażył kły lśniące jak lodowe sople,
Wysunął pazury ostre jak orle szpony.
I boję się patrzeć mu w oczy,
Które płoną pięcioma truciznami,
Od niechcenia chwytając dusze.
Pekin, 19 stycznia 2008
Dla policyjnej kamery, udającej młynek modlitewny na lhaskim Barkhorze.