Tybetańczycy dementują doniesienia chińskich mediów o „bohaterskiej pielęgniarce”, która „na ochotnika” pojechała do epicentrum epidemii w Wuhanie.
Trzydziestojednoletnia Czokji Dolma ze szpitala w Bajanie (chiń. Hualong), w prefekturze Coszar (chiń. Haidong) prowincji Qinghai miała „natychmiast podnieść rękę”, gdy kierownictwo placówki zastanawiało się, kogo wysłać z pomocą do epicentrum walki z epidemią, wywołaną przez nowego koronawirusa. „Wszyscy koledzy byli zaskoczeni jej determinacją i kompetencją oraz pełni podziwu dla takiej odwagi”, informuje rządowa telewizja, dodając, że decyzję bohaterskiej pielęgniarki „jednomyślnie poparła cała rodzina”.
„Nie mogłabym opuścić swoich dzieci – cytuje CCTV – ale czuję się tak, jakbym je ratowała, jadąc do strefy zero i niosąc pomoc chorym w Wuhanie”.
Nagłośniona w Tybecie historia Czokji Dolmy jest jednak „propagandową fikcją”. Według krewnych, na których powołuje się Radio Wolna Azja (RFA), kobietę „wyznaczyła dyrekcja szpitala, a najbliżsi dowiedzieli się o tym, dopiero gdy była w Wuhanie”.
„Żadna z chińskich pielęgniarek ze szpitala w Bajanie nie chciała pojechać, więc ciągnęły losy. Przegrana także kategorycznie odmówiła i wtedy po prostu wyznaczono Tybetankę”.