Wychowałam się w małym pokoju,
osiem osób, cztery łóżka.
Dom na wygnaniu
nazwałabym raczej domem noclegowym.
Nie jesteśmy u siebie,
więc nic nie jest tu moje,
ściany są za cienkie, żeby mnie ochronić,
blaszany dach szybko przegrywa z deszczem.
Często pytam mamę o Tybet,
opowiada wtedy niestworzone historie
o kraju za górami. Czasem płacze,
a ja nie rozumiem dlaczego.
Obserwuję, jak matka składa pokłony,
bezzębne dziąsła, pomarszczoną twarz.
Modląc się zamyka oczy,
jakby prosiła o zbyt wiele.
Jednocześnie śmieje się i płacze.
Nosi w sobie ból rozłąki z krajem,
rozstania z najbliższymi
i nieodwracalności tej straty.
Wiem, że kiedyś miała swój dom
w swoim Tybecie, zakazanym kraju.
Zastanawiam się, w jaki sposób
uporała się z tym cierpieniem.
Poznałam jej tajemnicę przełykania bólu:
przerywa w pół słowa i ciężko wzdycha.
Ale nie zadręczam się tym.
Jest bohaterką, bo żyje.
Poznałam też jej tajemnicę
płakania na deszczu.
Z każdym rokiem robi się mniejsza
i bardziej siwa.
Znam jej tajemnicę
przejścia boso przez Himalaje.
Ale nie zadręczam się tym.
Jest bohaterką, bo żyje.
Autorka urodziła się w Indiach.