Władze chińskie ogłosiły program budowy „wiejskich komisariatów”, które mają powstać w każdej osadzie Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA).
Komisariaty będą kolejnym ogniwem systemu ścisłej inwigilacji i nadzoru, który zaczęto rozbudowywać po stłumieniu fali tybetańskich protestów w 2008 roku i z czasem nazwano „siecią” czy też „kratą” (tyb. drłapa, chiń. wangge) partyjnych kadr, funkcjonariuszy służb, urzędników i ochotników wspieranych przez nowoczesne technologie: kamery, systemy rozpoznawania twarzy, komputerowe bazy danych itd.
Według oficjalnych komunikatów zebranych przez organizację Human Rights Watch (HRW) wiejskie odpowiedniki „praktycznych” miejskich „punktów usług policyjnych” są wzorowane na „modelu Fengqiao”: miasta w prowincji Zhejiang, w którym „rewolucyjne masy” w latach sześćdziesiątych zaczęły „rozwiązywać problem sprzeczności we własnym zakresie”, powierzając wykrywanie i reedukowanie „wrogów klasowych” sąsiadom. „Dziennik Ludowy”, oficjalny organ Komunistycznej Partii Chin, pisze, że ta idea – krwawo wcielana w całym kraju w czasach rewolucji kulturalnej – ma być nową receptą na „społeczne zarządzanie”, w którym „identyfikowanie i eliminowanie problemów społecznych” na najniższym szczeblu stanowi gwarant „stabilności” kraju. W języku propagandy nazwano to „dostępnością usług policyjnych na progu domu”.
Wcześniej we wszystkich tybetańskich osadach – gdzie najpierw kierowano grupy robocze – powstały stałe komórki partii, których podstawowym obowiązkiem jest prowadzenie „teczek nastrojów ludu” dla każdej rodziny.
Wdrażanie projektu rozpoczęto w lhaskim okręgu Czuszur (chiń. Chushui). „Komisariaty Fengqiao” – których motto brzmi: „niech małe sprawy zostają w wiosce” – działają tam już w siedemnastu z dwudziestu osad.