Sześć lat po śmierci Tulku Tenzina Delka – popularnego nauczyciela buddyjskiego i działacza społecznego, który zmarł w więzieniu, wrobiony w sprawę ataku bombowego i w 2002 roku skazany na karę śmierci w zawieszeniu, zamienioną później na dożywocie – władze chińskie wciąż prześladują jego uczniów w Njagczu (chiń. Yajiang) i Lithangu (chiń. Litang), w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan.
Według tybetańskich źródeł aparatczycy zakazali rozmawiania o nim, usunęli jego imię z oficjalnej historii lokalnych świątyń buddyjskich i zamknęli poświęconą mu internetową grupę dyskusyjną, której niemal pięciuset członków „na chybił trafił wzywa się teraz na przesłuchania”.
Po śmierci Tulku Tenzina Delka, którego zwłoki skremowano pospiesznie w więzieniu, co podsyciło pogłoski o torturach i otruciu, policjanci ukradli prochy i zatrzymali najbliższych zmarłego, zakazując jego upamiętniania.
Lokalne klasztory otrzymały polecenie usunięcia wszelkich wzmianek o Tenzinie Delku ze swoich annałów, które prowadzi się i upublicznia po polecenie władze. „Wymazanie go z historii wywołało lawinę komentarzy, które stały się katalizatorem nowej fali szykan”.