Tulku Tenzin Delek – popularny nauczyciel buddyjski i działacz społeczny, którego w 2002 roku władze chińskie wrobiły w sprawę ataku bombowego i skazały na karę śmierci w zawieszeniu, zamienioną później na dożywocie – zmarł w więzieniu.
W tej samej sprawie skazano na śmierć i stracono Lobsanga Dhondupa, analfabetę, oskarżonego między innymi o pisanie ulotek, oraz uwięziono dziesiątki Tybetańczyków, próbujących dochodzić sprawiedliwości dla człowieka, który był dla nich największym autorytetem, a w czasie procesu został zakneblowany szmatą i wywleczony z sali, gdy wskazywał sfabrykowane zarzuty i wołał „Niech żyje Dalajlama”. Przeciwko rażącej niesprawiedliwości protestowały instytucje międzynarodowe i rządy, w tym także władze polskie. Zhou Yongkang, były sekretarz partii w Sichuanie (a potem wszechpotężny szef bezpieczeństwa chińskiego państwa), na którym spoczywała bezpośrednia odpowiedzialność za tę tragedię, sam odbywa dziś wyrok dożywotniego więzienia za nadużywanie władzy i korupcję.
Sześćdziesięciopięcioletni Tenzin Delek Rinpocze zmarł 12 lipca w więzieniu Chuandong, w Chengdu, stolicy prowincji Sichuan. Zrozpaczeni krewni, którzy wcześniej bezskutecznie zabiegali choćby o właściwą opiekę lekarską dla najsłynniejszego więźnia politycznego Tybetu w XXI wieku (a zdołali wyprosić ledwie kilka widzeń), teraz błagają władze o wydanie zwłok zmarłego.