Czekać można na wiele sposobów.
Na przykład malując Twoją twarz na ołtarzu.
Co z tego, że ktoś pozna i doniesie.
Możesz mieć brodę albo być Trzynastym.
Przecież Trzynasty to też Ty.
Jesteś każdym od Pierwszego do Czternastego.
I wszystkimi następnymi.
Czekać można na wiele sposobów.
Na przykład strzegąc tego, co jakimś cudem przetrwało.
Umacniając wypatroszone rumowiska
Gliną i znoszonymi z gór kamieniami.
Pieczołowicie odtwarzając klasztorne cele i krużganki
Z niewzruszoną nadzieją, że pewnego dnia
Wrócisz do swej ziemi.
Razem z mnichami,
Którzy zajmą te komnaty.
„Wszyscy czekamy. Czekamy. Czekamy.
W trakcie wielu musiało rozpocząć długą podróż
Do następnego odrodzenia.
Nasz Opiekun miał tu swój pałac i klasztor.
Wszystko tu jest Jego. I wszyscy.
Ten i wszystkie następne żywoty każdego.
Jego”.
Tak mówił Twój równolatek,
Trzymając mnie za ręce w lhaskiej herbaciarni.
Szeptem, z namaszczeniem i łzami w oczach.
„Do zobaczenia w Lhasie, Wasza Świątobliwość”.
Tej zimy młody mężczyzna z Lhasy
Zdołał samotnie dotrzeć do Bodh Gai w Indiach.
Płakał jak dziecko,
Gdy szedł ze złożonymi dłońmi
Do starca w bordowych szatach.
Inny, z Amdo, przed wyjazdem
Na studia doktoranckie na Zachodzie
Wytatuował sobie na ręku tybetańskie liczby.
Po jednej za każdy rok Świątobliwości
Na tej Ziemi.
6 lipca 2018