Władze chińskie nękają Tybetańczyków, którzy zdecydowali się na powrót z uchodźstwa, wzywając ich na przesłuchania i połajanki.
Pekin ostentacyjnie zaprasza Tybetańczyków do wracania z emigracji, obiecując im złote góry i pokazując na specjalnych wycieczkach „zdobycze socjalizmu”. Uchodźca z Qinghai mówi, że „kiedy Indie sparaliżowała pandemia”, chińscy aparatczycy proponowali mu nawet finansową pomoc, której nie przyjął. Potem wzywano na policję jego rodziców, każąc im przekonywać go do powrotu.
Według niezależnych źródeł ci, którzy zdecydowali się wrócić z uchodźstwa, są w ostatnich miesiącach coraz intensywniej szykanowani przez władze. W Ngabie (chiń. Aba), w prowincji Sichuan i w Gologu (chiń. Guoluo), w Qinghai repatriantów wzywa się na przesłuchania, „szukając oznak braku lojalności i separatystycznych ciągotek”. Władze lokalne organizują też dla nich „pogadanki”, na których wykłada się „zasady uczciwego życia”. Powtarzają się doniesienia o częstym nękaniu „kontrolnymi telefonami”.
O „bezustannej inwigilacji” informują repatrianci z Lhasy, którym między innymi zabroniono podróżowania „w związku z urodzinami Dalajlamy”.