Szczątkowe informacje o fali samobójstw w Lhasie

Tybetańskie źródła informują o samobójstwach co najmniej pięciu osób, które odebrały sobie życie z powodu „covidowych” restrykcji w Lhasie.

W mediach społecznościowych pojawiły się posty, zdjęcia i filmy, dotyczące co najmniej pięciu samobójstw, do których miało dojść między 23 a 25 września w nowych dzielnicach mieszkaniowych i „ośrodku izolacyjnym” uniwersytetu w Lhasie. Stolica Tybetańskiego Regionu Autonomicznego jest objęta lockdownami od 7 sierpnia. Według anonimowych relacji, które natychmiast usuwają cenzorzy, wszyscy samobójcy rzucili się z okien albo dachów.

„Dziś w Lhasie padało, jakby niebo opłakiwało zmarłych. Tu jest piekło, a do nieba trafiają tylko martwi. Jeśli nie widziało się tego na własne oczy, nie sposób uwierzyć, co oni wyrabiają w tym mieście. Proszę wszystkich, żeby o nas pamiętali. Władze muszą przestać kłamać. Masy dość się już wycierpiały”.

„Co znaczy dla nas COVID? Ludzkie życie straciło wartość. Rozpacz. Desperacja. Wymuszone milczenie. Ci, którzy właśnie wydostali się z tego piekła, na pewno są szczęśliwi w niebie”.

„Brutalne represje kosztowały życie czterech osób. To się musi skończyć, ale nie można protestować, odbierając sobie życie”.

„Sytuacja jest nie do zniesienia, ale błagam – samobójstwo nie jest żadnym rozwiązaniem”.

„Co za strata! Tyle wycierpieć, żeby potem rzucić się dachu!”

„Targnął się na własne życie, bo nie widział innego rozwiązania”.

„Apelują do wszystkich, nie róbcie pochopnie rzeczy nieodwracalnych!”

„Przez nieludzkie restrykcje zabiły się już cztery osoby”.

Według niezależnych źródeł policja zaczęła polować na autorów „krytycznych postów” po bezprecedensowych publicznych przeprosinach stołecznych aparatczyków, którzy 17 września przyznali się do nieskuteczności i nieudolności. Władze starają się też „ukryć informacje o wszystkich covidowych zgonach. Straszą krewnych »surowymi konsekwencjami« i nękają ich telefonami”.

„Nie ma nadziei, żeby nasze głosy usłyszano za [zamykającymi środkowy Tybet] górami Tangla”, piszą autorzy coraz bardziej nielicznych, błyskawicznie usuwanych postów.